We wtorek z klubem z Chorzowa, zupełnie nieoczekiwanie, rozstał się Piotr Ćwielong. - To znaczne osłabienie - uważa Mariusz Śrutwa, były świetny napastnik Niebieskich.
"Pepe", jako oficjalną przyczynę swojego odejścia, podał powody rodzinne. - Trudno powiedzieć, co kryje się pod tym stwierdzeniem. Podjął decyzję, którą uważa za słuszną. Szkoda - nadawał tej drużynie jakości, której jak wiemy jest mało - nie kryje zaskoczenia "Super Mario".
Nie jest tajemnicą, że Ćwielong zderzył się z realiami klubu z Cichej. Kto jak kto, ale Mariusz Śrutwa doskonale wie, jak smakuje ligowa rywalizacja, gdy w klubowej kasie się nie przelewa. - Podczas mojej kariery w Ruchu prawie zawsze był problem z pieniędzmi. Ale to były też inne czasy jeśli chodzi o zaangażowanie piłkarzy i ich sentyment do klubu. Dziś zawodnicy nie są przywiązani do barw. To, co głoszą często mija, gdy zabraknie kilku przelewów. Czy tak było z Piotrkiem? Trudno mi oceniać. To mój kolega, uważam, że trzeba to uszanować. I zastanowić się, dlaczego tak się stało - wskazuje członek "Klubu 100".
Odejście 30-letniego pomocnika to mocny cios dla chorzowskiego zespołu. Ćwielong był jesienią jego najlepszym graczem, liderem. - Jestem zaskoczony. Gdy Piotrek wracał do Ruchu, mówił, że wraca do domu. Żałuję, bo to zawodnik, który miał nam pomóc w walce o utrzymanie - ocenia Waldemar Fornalik. Śrutwa wspiera szkoleniowca: - Sytuacja jest bardzo zła, żeby nie powiedzieć - beznadziejna. Trener Fornalik ma wyjątkowo trudne zadanie, należy mu współczuć. I szanować za to, że wszystko dzielnie wytrzymuje.
W sprawie Ćwielonga kibice dzielą się na tych, którzy rozumieją powody jego odejścia, inni nastawieni są bardzo krytycznie. Zwłaszcza w świetle informacji, że zawodnik może lada moment wrócić do Wrocławia. W Śląsku grał przez 3,5 roku i zdobył z drużyną mistrzostwo Polski. Mariusz Śrutwa stara się stonować negatywne nastroje. - Jest wiele sprzeczności. Piłkarze niby ostatnio nie mieli zaległości, a tymczasem okazuje się, że mogło być inaczej. W przypadku Fundacji też klub zapewniał, że wszystko było zgodnie z przepisami, po czym dobrowolnie poddał się karze, co moim zdaniem się wyklucza.
- Myślę, że czas zacząć szczerze rozmawiać o problemach tego klubu. Warto postawić na szczerość i uczciwość, inaczej nie ma szans na normalność. Niech działacze - na tyle na ile mogą - przestaną owijać w bawełnę. Rodzą się niepotrzebne podteksty, domysły, tak jak w sprawie Piotrka - apeluje Śrutwa.
źródło: Niebiescy.pl