- Jestem związany z Górnym Śląskiem, moja mama urodziła się tutaj, pracowałem przez pewien czas w Piaście i mam tutaj wielu przyjaciół. Moje serce jest przy klubie, który jest sercem miasta i mieszkańców, ważną częścią ich codziennego życia, który ma za sobą piękną historię, perspektywy i posiada wielu kibiców - mówi
Piotr Należyty, który jeszcze kilka miesięcy temu był prezesem Lotosu Trefla Gdańsk, a obecnie jest kandydatem do objęcia sterów w Ruchu Chorzów. Prezentujemy fragmenty wywiadu opublikowanego na stronie KatowickiSport.pl.
Jest pan wymieniany jako główny kandydat do objęcia prezesury w chorzowskim klubie. Podobno 9 stycznia rada nadzorcza Ruchu ma zdecydować, kto zostanie nowym szefem Niebieskich?
Piotr Należyty: - Nie wiem, kiedy ma zostać wybrany prezes Ruchu. To pytanie powinno być skierowane do przedstawicieli rady nadzorczej. Ja mogę jedynie powiedzieć, że złożyłem aplikację, ale nie podjąłem jeszcze decyzji, czy w razie propozycji podejmę się tego wyzwania.
(...)
Mówi pan o analogii pomiędzy Lotosem a Ruchem, ale klub z Chorzowa od kilku lat ma ogromne problemy finansowe.
- Ruch ma jednak ogromny potencjał. To legendarny klub z setkami tysięcy kibiców. Dużą szansą jest także perspektywa gry na Stadionie Śląskim. Odnoszę wrażenie, że już parę lat temu zabrakło przy Cichej zjednoczenia ludzi, którzy mają ten klub w sercu. Transparentności, wspólnego dążenia do celu, wzajemnej współpracy, która pociąga za sobą całe środowisko. Współpraca powoduje, że wszyscy na tym wygrywają - kibice, biznes i miasto. A i sportowcom pozwala to osiągać lepsze wyniki. W Gdańsku udało się tego dokonać. A uzupełniając mam doświadczenie w futbolu, wcześniej pracowałem jako dyrektor ds. marketingu i komunikacji w Piaście Gliwice oraz manager ds. marketingu i sponsoringu w Wiśle Kraków.
(...)
Jesienią 2017 roku Niebiescy mają grać na Stadionie Śląskim. Zbudowanie na tym obiekcie dobrej frekwencji będzie ogromnym wyzwaniem. Nie obawia się pan tego?
- To bardzo interesujący projekt i ogromna szansa dla klubu. Wiadomo, że to wymaga bardzo dużej pracy i ustalenia wielu szczegółów, chociażby zasad opłaty za stadion. Są w Polsce obiekty, które są mniejsze, a mimo to ciężko je zapełnić. Niestety często kluby są same sobie winne, bo działacze uważają, że obiekt zapełni się sam lub dzięki wynikom. A gdzie praca u podstaw? Strategia, badania marketingowe? Stadion Śląski to legendarne miejsce, będzie najnowocześniejszą areną w regionie, i wyzwaniem dla każdego, kto zostanie prezesem Ruchu. Gdy rozpocząłem pracę w Gdańsku, frekwencja w Ergo Arenie była średnio na poziomie 2500 widzów. W sezonie mecze oglądało 57 tys. widzów. W sezonie 2014/2015 było to już 155 tys. widzów, a średnia ponad 5 tys.. Były też spotkania, które przyciągały ponad 10 tysięcy fanów. Rozwinęliśmy też działalność agencji marketingowej, organizowaliśmy eventy podczas i poza meczami. To się sprawdziło. I sprawdza się na całym świecie.
źródło:
KatowickiSport.pl