To nie był łatwy rok dla naszego klubu. Jakby problemów było mało, to w przedświątecznym prezencie zainkasowaliśmy -4 pkt. W takich chwilach trudno o radość i optymizm, ale czyż nie po to są Święta Bożego Narodzenia, by odpocząć i wrócić silniejszym?
Obecna sytuacja nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem, a jednak jak to Prezydent Chorzowa nazwał, "wypadające z szafy kolejne trupy" zdają się temu zaprzeczać. Dariusz Smagorowicz, delikatnie rzecz ujmując, nie ustrzegł się błędów. Za bardzo zawierzyliśmy sinusoidzie wyników, spoglądając na nią ze zbyt bliskiej perspektywy. Dużym problemem klubu jest majętność miasta: jego wielkość, problemy społeczno - demograficzne, czy brak stref inwestycyjnych jakimi mogą się pochwalić w Tychach, Gliwicach czy w Dąbrowie Górniczej. Gdyby wielkość Chorzowa odpowiadała ilości kibiców przyjeżdżających regularnie na mecze z innych miejscowości, to byłoby po sprawie. A tak 2-3 milionowe kwoty wsparcia są niczym w morzu potrzeb, nie wspominając już o braku funkcjonalnego stadionu.
Rok 2017 pewnie łatwy nie będzie, ale czy doczekamy lepszych czasów? Tu znowu przydałoby się szersze spojrzenie. Te same raporty, które zwiastowały finansowe załamanie, pokazują, że klub może pochwalić się bardzo dużą siłą nabywczą. To oznacza, że jest w stanie uzyskać wysoką jak na rodzime warunki, frekwencję, jak i czerpać wymierne korzyści z szeroko rozumianej sprzedaży. Elementem pobudzającym powinien być stadion i choć obiekt na 57 tysięcy miejsc będzie dla nas "odrobinę" za duży, to da możliwości przyciągnięcia większej ilości kibiców oraz biznesu. Województwo śląskie powinno okazać się partnerem dodatkowo stymulującym rozwój. Spoglądając jeszcze dalej, polskie firmy i ich właściciele powinni chętniej angażować się w piłkarski biznes. Tu potrzebny jest jednak dalszy rozwój gospodarczy.
Nie dajmy sobie wmówić, że wszystko jest katastrofą, bo tak na pewno nie jest:
Waldemar Fornalik jest bardzo doświadczonym szkoleniowcem, niezwykle oddanym temu klubowi.
Nie tylko on ma licencję UEFA Pro i cenne ligowe doświadczenie.
Obecna drużyna na papierze źle nie wygląda i jeżeli zapewniona jej zostanie stabilizacja i wsparcie, to jest w stanie utrzymać się w Ekstraklasie.
Klub potrafi szkolić dobrze młodzież i uzyskiwać z tego tytułu cenne przychody.
Zawodnicy dość szybko się tu aklimatyzują i jeżeli chcą się rozwinąć, to nic nie stoi im na przeszkodzie.
Dział marketingu zaskakuje swoją pomysłowością i pokazuje, jak wiele można zrobić przy skromnych funduszach.
Adler jest bez wątpienia najbardziej charakterystyczną i charakterną maskotką w Ekstraklasie.
TV Niebiescy robi świetne kulisy i materiały filmowe. Nowe media i technologie już dziś wyznaczają kierunek rozwoju.
Na spikera zdecydowanie nie możemy narzekać ;)
Kibice potrafili dotąd zachować chłodne głowy, nie robiąc niepotrzebnego przedstawienia na trybunach.
Przedstawiciele miasta uzyskali wgląd w to, co dzieje się w klubie.
Nikt przed nikim nie zamyka drzwi i choć rozmowy nie bywają łatwe, to dialog klub - miasto - kibice jest utrzymany.
Obecna działalność nie generuje długów.
Województwo śląskie, z wyróżniającą się nie tylko w Polsce Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną, prężnie się rozwija.
W ujęciu wieloletnim dużo czynników wskazuje na naszą niezatapialność. Nasz klub musi się jednak bardzo zmienić, zachowując przy tym swój unikatowy charakter. Trudne momenty hartują i uczą, by drugi raz nie popełniać tych samych błędów. Zawężając nasze spojrzenie do 2017 roku, też bez trudu doszukamy się kilku pozytywów. Na dziś potrzebna nam odbudowa zaufania, motywująca wiara, energia i konsekwencja w działaniu.
Spokojnych Świąt Bożego NaRodzenia!
Marco FC Katowice
[email protected]