Choć Piotr Ćwielong przez trzy lata reprezentował barwy niemieckiego VfL Bochum, to nie wyobrażał sobie, by Święta Bożego Narodzenia spędzić poza rodzinnym domem. - Zawsze przyjeżdżaliśmy do Chorzowa i tym razem również będziemy na miejscu. Najważniejsze jest spotkanie z najbliższymi. Chcemy wpajać dzieciom jak najlepsze wartości i pokazywać im, jak wyglądają tradycyjne święta - podkreśla "Pepe".
W okresie świątecznym piłkarz Ruchu najwięcej czasu spędza właśnie ze swoimi pociechami. - Nie mam zbyt wiele pracy i do kuchni raczej nie zaglądam, bo wszystkie potrawy przygotowują żona oraz teściowa. Ja zajmuję się dziećmi, bawię się z nimi, a małżonka w spokoju może zająć się gotowaniem - uśmiecha się Piotrek.
- Ważnym momentem jest strojenie choinki. Zawsze angażuje się w to cała rodzina, wspólnie ją ubieramy i malujemy bombki. Co roku można pod nią znaleźć niebieskie prezenty. Mój teść od urodzenia kibicuje Ruchowi, więc zawsze dostaje także gadżety naszego klubu. Podobnie wygląda sytuacja ze mną - kiedy grałem zagranicą, to często dostawałem na przykład koszulki z "eRką" - wspomina.
Okazuje się, że Piotr Ćwielong spośród świątecznych potraw najchętniej sięga po rybę. - Dosłownie w każdej postaci. Na wigilijnym stole nie brakuje ryb, a ja po prostu je uwielbiam. Oczywiście są one w tradycyjnej formie, sushi na pewno u nas nie znajdziecie! - śmieje się.
Wychowanek Stadionu Śląskiego zdecydowanie może nazwać swoją rodzinę niebieską, a zatem w tym szczególnym okresie nie zabraknie z pewnością rozmów o Ruchu. - Nie da się ukryć, że wszyscy pytają o mnie o sytuację w klubie. Każdego to interesuje i martwi. Mogę tylko kibicom życzyć, aby ten nowy rok był dla nas znacznie lepszy - wskazuje "Pepe".
źródło: Niebiescy.pl