- Życzę Ruchowi, żeby utrzymał się w ekstraklasie, bo teraz trudno nawet myśleć o innych celach. Na pewno jest to cały czas w znacznym stopniu młody zespół i przychodzi chłopakom płacić frycowe. Mimo tego uważam, że w wielu przypadkach wyniki Ruchu nie do końca odpowiadają stylowi. Dla mnie to absolutnie nie jest najgorsza drużyna ekstraklasy - mówi
Marek Zieńczuk w rozmowie z "Gazetą Krakowską". Prezentujemy najciekawsze fragmenty.
(...)
Gorącym tematem są obecnie podwójne umowy, zawierane przez Ruch z piłkarzami. Również miałeś tak skonstruowany kontrakt?
Marek Zieńczuk: - Chyba wszystkich to dotyczyło. Nie było zresztą wyjścia, bo taka była polityka klubu. Tylko, że jedno to jest polityka, a drugie realizacja tego, co jest zapisane w umowach. Te ostatnie trzeba po prostu respektować. Ja mogę powiedzieć jak to wyglądało w moim przypadku. Na koniec kariery mieliśmy z prezesem Dariuszem Smagorowiczem dżentelmeńską umowę i z tych rzeczy, które mi obiecał, wywiązał się w stu procentach. W tym momencie pozostały jeszcze premie do wypłacenia, ale terminy płatności tych zobowiązań dopiero teraz się zbliżają. Będę chciał odzyskać te pieniądze, ale jeszcze raz chcę podkreślić, że w chwili rozstania z Ruchem, klub wywiązał się ze wszystkich obietnic w stosunku do mnie. Oczywiście przez sześć lat, jakie spędziłem w Chorzowie, były różne perypetie, ale skoro na koniec wszystko zostało załatwione tak, jak trzeba, to nie mogę złego słowa powiedzieć o Ruchu.
Mówisz, że problemy organizacyjne Ruchu nie do końca cię zaskakują, a czy tak samo jest w przypadku ostatniego miejsca w tabeli Niebieskich?
- Przede wszystkim ubolewam nad tym, że tak jest. Wciąż jest w Ruchu wielu moich kolegów. Życzę Ruchowi, żeby utrzymał się w ekstraklasie, bo teraz trudno nawet myśleć o innych celach. Na pewno jest to cały czas w znacznym stopniu młody zespół i przychodzi chłopakom płacić frycowe. Mimo tego uważam, że w wielu przypadkach wyniki Ruchu nie do końca odpowiadają stylowi. Dla mnie to absolutnie nie jest najgorsza drużyna ekstraklasy. Piłka bywa jednak okrutna, a czasami potrzeba w niej trochę wyrachowania i zwykłego szczęścia. Tego Ruchowi na pewno brakuje.
(...)
Jak określiłbyś szanse w piątkowym starciu Ruchu z Wisłą? Krakowianie ostatnio prezentują się lepiej, ale sam pamiętasz, że "Białej Gwieździe" rzadko w Chorzowie grało się łatwo.
- To prawda, ale przeszłość trzeba oddzielić grubą kreską, a na dzisiaj faworytem tego meczu jest Wisła. Boisko jednak wszystko zweryfikuje i może wyjdzie z tego np. remis. Ja Wiśle życzę awansu do ósemki, a Ruchowi utrzymania. Jedna i druga drużyna w piątek będzie potrzebowała punktów i obie strony będą chciały zakończyć udanie rok.
(...)
Czyli masz rozdarte serce?
- Nie chcę nikogo faworyzować, ale skoro padło już to pytanie, to nie będę ukrywał, że Kraków i Wisła to zawsze był mój drugi dom po Gdańsku. I zawsze gdy patrzę w tym kierunku, serce bije mi mocniej. A w tym tygodniu to nawet nie wypada mi inaczej powiedzieć, bo skoro Radek Sobolewski skończył we wtorek 40 lat, to nie mogę mu po prostu nie kibicować...
źródło:
Gazeta Krakowska