- Wiele osób deklaruje swoją pomoc, ale uzależnia ją od zmian personalnych w Ruchu. Mam wrażenie, że Aleksander Kurczyk również to rozumie. Ruch musi pozyskać sponsorów. To nie muszą być wielkie korporacje. Na początek mogą to być mniejsze firmy, których współpraca również może dać klubowi płynność finansową. To właśnie takich sponsorów trzeba pozyskać na początek, o nich zadbać - mówi Prezydent Chorzowa
Andrzej Kotala w rozmowie z portalem Slask.Sport.pl. Prezentujemy wybrane fragmenty wywiadu.
Zaskakuje pana, że Ruch Chorzów - co by nie mówić spółka giełdowa - ma tyle ukrytych kosztów i długów?
Andrzej Kotala: - Wiele rzeczy mnie w Ruchu zaskakuje. Nie tylko finanse, ale i sposób w jaki był zarządzany ten klub. Obecny zarząd, a także Aleksander Kurczyk starają się to naprawić. Oddalić widmo upadłości klubu. Odsuwając w czasie spłatę pożyczek miasto także wpisało się w ten scenariusz. Ustawiliśmy się na końcu kolejki. Możemy poczekać. Niech klub w tym czasie spłaci innych. Mamy nadzieję, że w ciągu dwóch, trzech lat nastąpi realna naprawa klubowych finansów.
Wejście na giełdowy rynek NewConnect miało sprawić, że Ruch stanie się w pełni transparentnym klubem. Tymczasem teraz mówi się o wyjściu z giełdy.
- Myślę, że to dobre rozwiązanie. Szczególnie, gdy patrzy się na giełdę poprzez pryzmat akcji, jakimi dysponuje Ruch. Ich ilość jest tak niewielka, że bardzo łatwo manipulować ich kursem. Przez to wartość akcji nie odpowiada realiom, jest sztuczna. Wyprowadzając Ruch z giełdy tak naprawdę w końcu dowiemy się, kto te akcje posiada, czy tak naprawdę są opłacone. Wtedy trzeba będzie ujawnić się z imienia i nazwiska. To proces, który według moich informacji potrwa od trzech do sześciu miesięcy.
(...)
Czy nie obawia się pan, że pomoc miasta pójdzie na marne, gdy okaże się jednak, że długów, problemów jest zbyt wiele, albo Ruch nie obroni miejsca w Ekstraklasie.
- Na początku tego roku, gdy Ruch zwrócił się do miasta o pomoc, nikt nie przypuszczał, że wyniki sportowe w kolejnych miesiącach będą aż tak słabe. Inna była też sytuacja wokół. Kibice chcieli ratować klub za wszelką cenę. Wywierali wręcz na miasto presję. Teraz sytuacja jest inna - coraz częściej słyszę głosy, że może nie warto było się angażować, że może lepiej byłoby zacząć budować klub na zdrowych zasadach, od zera. Pożyczka została jednak udzielona, a my wierzymy, że Ruch sobie z problemami poradzi i stanie na nogi. Inaczej nasze zaangażowanie nie miałoby sensu.
źródło:
Slask.Sport.pl