- 20 grudnia poznamy karę dotyczącą minusowych punktów oraz zapewne zapadną decyzje związane z kolejnymi postępowaniami. W tym wypadku 10 minusowych punktów jest jak najbardziej realne - mówi
Łukasz Wachowski, kierownik działu licencji i dyrektor departamentu rozgrywek krajowych PZPN, który udzielił wywiadu portalowi Weszlo.com. Poniżej prezentujemy wybrane fragmenty rozmowy.
Jak poważna jest sprawa Ruchu Chorzów?
Łukasz Wachowski: - Jeżeli chcemy ją umieścić na skali 1-10, to pewnie 10. Do tej pory nie spotkaliśmy się z takim problemem. Wygląda na to, że kwestia podwójnych nieopłaconych umów dotyczy około 20-30 zawodników, próbujemy teraz to wszystko poskładać. Licząc w złotówkach, mówimy zapewne o kwocie rzędu 600-800 tysięcy złotych. Skala zaniedbań i naruszeń jest olbrzymia. Trudno też mówić o przypadku, gdy cały proceder rozpoczął się w sezonie 2013/2014, kiedy nałożono na klub dyscyplinę finansową. Trzeba pamiętać, że klub był wtedy pod nadzorem UEFA, chodziło o kwestię progu rentowności. UEFA nałożyła na Ruch karę, wymusiła dokapitalizowanie i redukcję kosztów - i w końcu chorzowianie wyszli z tego złamanego progu rentowności. Dziś wiemy, co im w tym pomogło. Mówimy więc nie tylko o zamydlaniu oczy Komisji Licencyjnej, o naginaniu faktów, by prognoza finansowa się spięła, ale też o wyprowadzeniu w pole UEFA, co jeszcze bardziej tę sytuację podkreśla na czerwono.
(...)
Kibice Ruchu drżą, czy możliwe jest wyrzucenie klubu w trakcie sezonu?
- W mojej ocenie zawieszenie licencji w trakcie sezonu musi wynikać z jednej przesłanki - klub nie ma możliwości uczestnictwa w rozgrywkach. Czyli np. nie ma stadionu albo nie ma środków na jakąkolwiek bieżącą działalność. Czy uzyskamy więcej wykluczając klub z rozgrywek, czy może pozwalając mu rozgrywki dokończyć? Druga opcja wydaje się bardziej realna. Zawieszenie licencji - bo my możemy tylko zawiesić licencję, a trzeci walkower oznacza usunięcie z ligi - dezorganizuje rozgrywki. Ponadto wszyscy piłkarze, którzy są wierzycielami klubu, w zasadzie od razu tracą jakiekolwiek szanse na odzyskanie chociażby złotówki. Nie do końca taki jest nasz cel, my chcemy wierzycielom pomagać, a nie ich pogrążać. Ruch stara się teraz gasić pożar, ale widać, że nie do końca ma na to środki. Na przykład Bartłomiejowi Babiarzowi zaproponowano zapłatę na koniec stycznia, a wydawałoby się, że w obecnej sytuacji takie pieniądze powinny się znaleźć z dnia na dzień. Niestety, cash flow jest bardzo słaby. A przecież Babiarz to wierzchołek góry lodowej, bo piłkarzy w jego sytuacji jest bardzo wielu. Przy czym dla nas nie ma znaczenia, czy ci piłkarze domagają się zapłaty natychmiast, czy nie - przepisy mówią wprost, że to po prostu musi być uregulowane w konkretnych, dawno przekroczonych terminach. Ruch w tym momencie środków pozwalających na spłatę tych zaległości nie ma.
(...)
Czy możliwe są konsekwencje nie tylko dla klubu, ale dla konkretnych osób?
- Jesteśmy w trakcie wyjaśniania tego z komisją dyscyplinarną, sprawdzamy, czy można skierować wnioski o ukaranie konkretnych osób. Nie tylko tych, których podpisy widnieją na dokumentach, ale także tych, które wydawały polecenia. Artykuł 10 mówi o sprawstwie, podżeganiu i pomocnictwie.
Jutro pierwsze posiedzenie Komisji Licencyjnej, 20 grudnia drugie. Wtedy poznamy karę na ten sezon, zgadza się?
- Dokładnie, 20 grudnia poznamy karę dotyczącą minusowych punktów oraz zapewne zapadną decyzje związane z kolejnymi postępowaniami. Ruch rok temu miał minus jeden bezwarunkowy punkt i minus dwa warunkowe (gdyby nie spłacił zaległości, odebrane byłyby dwa punkty). Chodziło o 230 000 złotych zaległości. Ustaliliśmy wtedy karomierz: 1 ujemny punkt za każde 100 000 złotych. Ale to był 1 ujemny punkt za każde 100 000 ujawnionych zaległości. Teraz mówimy o zaległościach zatajonych. Czyli gdyby chodziło o zaległości ujawnione, mówilibyśmy o 6-8 minusowych punktach. W tym wypadku 10 jest jak najbardziej realne.
źródło:
Weszlo.com