Waldemar Fornalik (trener Ruchu):
- Wydawało mi się, że już bardzo dużo widziałem w piłce. Natomiast to co dzisiaj zobaczyłem... Okazuje się, że człowiek cały czas może być zaskakiwany. W meczu rozgrywanym na wyjeździe strzeliliśmy trzy bramki i przegraliśmy 3:4. To spotkanie w wielu fazach kontrolowaliśmy, chcieliśmy być stroną dominującą na boisku, ale okazuje się, że liczą się bramki. Proste indywidualne błędy i jest, jak jest. Problem polega na tym, aby zespół jak najczęściej grywał w porównywalnym składzie. My dość często dokonujemy zmian z powodu tego, że jedni zawodnicy dochodzą do siebie po urazach, a inni dołączyli w trakcie sezonu. Powtarzam to bardzo często, ale takie są fakty. Stąd czasami brakuje nam tej stabilności. Gdyby nie te błędy, powinniśmy ten mecz wygrać i zostawilibyśmy po sobie w Płocku naprawdę bardzo dobre wrażenie.
Marcin Kaczmarek (trener Wisły):
- Każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo potrzebne były nam trzy punkty. Te trzy punkty mamy. Jak było słychać takie tąpnięcie, to prawdopodobnie kamienie pospadały z naszych serc w pewnym momencie. Ten mecz przypominał taki rollercoaster i różnie mogło być. Dzisiaj styl się nie liczy. Liczą się trzy punkty i to, że przełamaliśmy tę niemoc w wygrywaniu. Myślę, że bramka Piotrka Wlazły już dzisiaj może kandydować do gola roku. Takie rzeczy nie dzieją się codziennie. Duży szacunek.
źródło: Niebiescy.pl