- Dla mnie to było jedno z najważniejszych spotkań rundy jesiennej. To był mecz, który trzeba było bezapelacyjnie wygrać. Denerwowałem się przed tym spotkaniem i przyznam szczerze, że nie wytrwałem przed telewizorem do końca - mówi o spotkaniu z Arką Gdynia Mariusz Klimek.
Były właściciel Ruchu Chorzów ostatnio pełnił przy Cichej funkcję doradcy zarządu klubu ds. sportowych. Ale to już przeszłość. Pozostał za to wiernym kibicem Niebieskich. Na portalu Slask.Sport.pl wypowiada się na temat obecnej kondycji klubu i formy sportowej zespołu. W meczu z Arką mocno zirytowała go postawa sędziego Zbigniewa Dobrynina.
- Ciężar gatunkowy tego spotkania był olbrzymi. Nie rozumiem jak do prowadzenia takiego meczu można wyznaczyć tak niedoświadczonego sędziego. Arbitra, który prowadzi drugi mecz w Ekstraklasie. Tak naprawdę dopiero uczy się tej klasy rozgrywkowej. To budzi mój sprzeciw i nieufność. Na boisku niestety to się potwierdziło. Ruchowi należał się rzut karny po faulu na Łukaszu Surmie. Po chwili taka sama sytuacja miała miejsce w naszym polu karnym. I wtedy karny już był. Dlaczego? Bo Silva przewrócił się bardziej efektownie od Surmy? Nie mogłem na to spokojnie patrzeć - twierdzi zdenerwowany Klimek.
Były szef klubu z Cichej stara się jednak zachować spokój. - Tak naprawdę walka na całego zacznie się po podziale ligi na lepszą i słabszą ósemkę. Dziewiąty zespół będzie pewnie miał wtedy pięć, sześć punktów przewagi nad ostatnim. To tyle co nic. Ruch ma mądry sztab szkoleniowy, który wyciągnie wnioski z jesiennej zapaści. Przede wszystkim potrzeba dwóch, trzech konkretnych wzmocnień. Zawodników, którzy znają Ekstraklasę i potrafią odgrywać w niej wiodące role. Waldemar Fornalik wie jak scalić to na nowo - zapewnia.
Końca zdaje się nie mieć zamieszanie z prolongowaniem spłaty miejskiej pożyczki. Klimek dostrzega kłopot: - Za dużo tych złych informacji dla fanów Ruchu. Nie czuję się na siłach, żeby mówić dziś o finansach klubu. Nie znam szczegółów. Jestem za daleko. Jestem zaniepokojony jak każdy, ale wierzę, że mądrzy ludzie poradzą sobie i z tym problemem.
źródło: Slask.Sport.pl