Rafał Grodzicki, Łukasz Hanzel, Michał Koj i Eduards Visnakovs z powodów zdrowotnych nie mogli zagrać w sobotnim meczu z Górnikiem Łęczna, jednak powoli wracają do pełnej dyspozycji.
Kapitan drużyny Ruchu nie pojechał do Lublina, gdyż na ostatnim treningu naciągnął więzadło przyśrodkowe w stawie kolanowym. - Rafał odczuwa jeszcze skutki tego naciągnięcia. Co prawda trenuje z drużyną, jednak nie z pełnym obciążeniem. Jego występ w spotkaniu z Jagiellonią stoi pod znakiem zapytania - mówi fizjoterapeuta Włodzimierz Duś, który przekazał dobre wieści na temat Visnakovsa i Hanzela. - Tydzień temu "Wiśnia" skręcił staw skokowy, ale bardzo szybko doszedł do siebie. Dziś wrócił do normalnych zajęć z zespołem. Z kolei Łukasz, który zmagał się z anginą, jest już zdrowy i od poniedziałku pracuje na pełnych obrotach - poinformował.
Z kontuzją uporał się także Jakub Wagner. Młody obrońca podkręcił staw skokowy i naciągnął więzadło. Kuba przeszedł już krótką rehabilitację i jutro ma wrócić do normalnego treningu.
Trener Waldemar Fornalik od dłuższego czasu nie może korzystać z usług Michała Koja, który w meczu z Termalicą (16 września - przyp. red.) doznał poważnego urazu głowy. Sytuacja obrońcy Ruchu stale się polepsza, jednak w dalszym ciągu nie może on wykonywać ćwiczeń z piłką.
- Mój stan zdrowia jest coraz lepszy, lecz mimo wszystko w głowie jest jeszcze krwiak, który nie pozwala mi na stuprocentowy wysiłek. Na razie mogę ćwiczyć do tętna 120 i pilnować, żeby nie było wysokich skoków ciśnienia, Muszę uważać przy doborze ćwiczeń, nieodpowiednie mogą spowodować pęknięcie i rozlanie krwiaka, a to mogłoby być tragiczne w skutkach. Na dzień dzisiejszy mogę truchtać, jeździć na rowerze, czy pływać na basenie, ale muszę się kontrolować, wiedzieć, co mogę robić i jak. Co będzie dalej? To się okaże. Wstępnie jestem umówiony na 20 stycznia na wizytę u lekarza. Przed nią będę miał rezonans magnetyczny, który pozwoli ocenić, czy krwiak już się wchłonął, czy będę musiał jeszcze trochę poczekać. Jeżeli wszystko będzie w porządku, prawdopodobnie zostanę dopuszczony do normalnego treningu i będę mógł już ćwiczyć z pełnym obciążeniem - mówi Michał Koj.
źródło: Ruch Chorzów / Niebiescy.pl