- Występy w kadrze i to na przyszłorocznych mistrzostwach Europy u nas w kraju to jedno z moich marzeń. Będę robił wszystko, aby dać sygnał trenerowi Marcinowi Dornie, że zasługuję na powołanie. Na pewno jednak konkurencja w defensywie jest bardzo mocna - opowiada obrońca Ruchu Chorzów
Michał Helik w rozmowie z portalem KatowickiSport.pl. Zachęcamy do przeczytania wybranych fragmentów wywiadu.
Sobotni mecz z Łęczną (4:0) zapamiętasz chyba na lata?
Michał Helik: - Bez wątpienia. Jest kilka szczególnych meczów, w których grałem, ale taki najważniejszy na dziś to setne Wielkie Derby Śląska (7 grudnia 2013 - przyp. red.). Wszedłem wtedy na boisko w miejsce kontuzjowanego Marcina Malinowskiego. Przegrywaliśmy przy Cichej 0:1, ale w końcu zwyciężyliśmy Górnika 2:1. Dla mnie, chłopaka z Chorzowa, wychowanka Ruchu, to było coś wyjątkowego.
Podobno stałeś się specjalistą w kwestiach dotyczących leczenia ścięgien?
- Dzwoniło już kilka osób i pytało o różne rzeczy. Skontaktował się też ze mną jeden z menedżerów, bo jego piłkarz również ma problemy z tak zwanym "kolanem skoczka". Staram się pomóc na tyle, na ile mogę, bo wiem, jak ciężki jest to uraz. Znam temat od podszewki, wiem, jakich błędów nie popełniać i dlatego pomagam innym, którzy też z tą przypadłością męczą się.
(...)
Mówi się, że z bólem da się żyć.
- Po sobotnim spotkaniu z Górnikiem nie odczuwam żadnych dolegliwości. Czasami coś poczuję, ale nie jest to jakoś bardzo uciążliwe. Wiem, że ból całkowicie nie zniknie, ale wiem też, jak sobie z nim radzić. Od początku byłem odporny i między innymi z tego wzięła się ta kontuzja. Mam teraz wiedzę, co należy w takim przypadku zrobić, jakie ćwiczenia wykonać, jakich maści użyć... Jestem na to przygotowany.
(...)
Jesteś zdrowy, ale ciągle musisz działać profilaktycznie, aby kontuzja się nie odnowiła?
- Muszę robić wszystko, by nie doszło do nawrotu. Profilaktykę praktykuję cały czas. Muszę wzmacniać mięśnie, pracuję odpowiednio z fizjoterapeutami w klubie oraz jeżdżę na kontrole lekarskie do doktora Bartka Kacprzaka, który głównie prowadził moje leczenie. Dla mnie to najlepszy lekarz w Polsce, jeśli chodzi o podejście. Mimo że wróciłem na boisko, dzwoni do mnie, zwraca uwagę na pewne kwestie, zaprasza na wizyty.... Cieszy się z mojego powrotu jak żaden inny lekarz. W przypadku pozostałych było tak, że zabiegi nie pomagały i później kontakt całkowicie się urwał. Z Bartkiem Kacprzakiem też mieliśmy trudniejszy moment, gdy nic już nie przynosiło rezultatów. Sam wyszedł z inicjatywą, abym skonsultował się także z inną osobą. Taka postawa wśród lekarzy to niesamowita rzadkość. I tak też dzięki moim menedżerom trafiłem do Szczecina do Zbigniewa Pawłowskiego, o którym wspominałem już wcześniej, ale jeszcze raz podkreślę, że to naprawdę świetny specjalista.
(...)
Łęczna była tak słaba, czy wy tacy mocni?
- W ekstraklasie nie ma wcale łatwych spotkań. Na pewno rywal nie miał najlepszego dnia, ale nie można też powiedzieć, że grają tam słabi piłkarze. Wcześniej pokonaliśmy Koronę, wygraliśmy gładko i też pojawiły się głosy, że kielczanie są słabeuszem, ale ta drużyna później w starciu z Legią zagrała naprawdę dobrze. My jednak musimy koncentrować się przede wszystkim na sobie.
(...)
Mariusz Stępiński powiedział, że jak zaczniesz grać w lidze, to trafisz do reprezentacji młodzieżowej.
- Fajnie, że Mariusz mówi o mnie w kontekście kadry. Dotychczas jednak nawet w niej nie zadebiutowałem. Byłem powołany na mecz z Niemcami rozgrywany w ramach Turnieju Czterech Narodów, ale siedziałem wtedy na ławce rezerwowych. Występy w kadrze i to na przyszłorocznych mistrzostwach Europy u nas w kraju to jedno z moich marzeń. Będę robił wszystko, aby dać sygnał trenerowi Marcinowi Dornie, że zasługuję na powołanie. Na pewno jednak konkurencja w defensywie jest bardzo mocna.
źródło:
KatowickiSport.pl