- Odwiedziłem ostatnio chłopaków z Chorzowa, bo jestem taką osobą, że nigdy nie zapominam, skąd jestem. Nie zapominam, gdzie stawiałem pierwsze kroki, gdzie dobrze było. To spotkanie było dla mnie i dla nich bardzo miłe. Mam nadzieję, że podniosłem ich na duchu przed meczem z Górnikiem - mówi
Mariusz Stępiński, z którym spotkaliśmy się w Tychach, gdzie reprezentacja Polski do lat 21 wygrała 1:0 z Niemcami.
Rok 2016 zakończyliście zwycięstwem w meczu towarzyskim. Jakie masz odczucia po spotkaniu z młodzieżówką Niemiec?
Mariusz Stępiński: - Nie pierwszy raz zagrałem przeciwko reprezentacji tego kraju. Muszę powiedzieć, że dobrze rozgrywa się takie mecze. Przeciwko dobrym zawodnikom gra się naprawdę fajnie, czasami nawet lepiej niż z tymi słabszymi drużynami. Zwycięstwo z Niemcami smakuje lepiej niż wygrana z Czarnogórą. Fajnie, że zakończyliśmy ten rok zwycięstwem z reprezentacją Niemiec i spięliśmy go taką klamrą. Nie przegraliśmy w tym roku żadnego meczu, także wszystko na plus. Musimy jednak podchodzić do tego spokojnie, bo to był tylko mecz towarzyski. Mamy swoje marzenia i cele do wykonania.
Ubolewasz nad tym, że pomimo kilku sytuacji nie powiększyłeś swojego dorobku strzeleckiego? Jesteś najskuteczniejszym napastnikiem reprezentacji Polski do lat 21.
- Ciężko dzisiaj było. Oddałem dwa strzały głową, ale nie były one na tyle precyzyjne, żeby znalazły się w siatce. W końcówce skupiłem się na tym, żeby bardziej utrzymać piłkę, żeby zagrać troszkę pod faul, bo drużyna tego potrzebowała. Przez praktycznie całą drugą część meczu Niemcy byli na naszej połowie i defensywa potrzebowała trochę oddechu. Ważne było dla nich to, żebym utrzymał piłkę z przodu i dał się sfaulować. A bramki zawsze chcę strzelać. W tym meczu się nie udało, uda się w następnym. Ważne, że wygraliśmy jako drużyna, bo tylko tak możemy funkcjonować i robić wielkie rzeczy.
Niebieska kolonia w kadrze do lat 21 jest coraz większa, bo do waszej czwórki dołączył Jarosław Niezgoda.
- Kolonia Niebieska się powiększa, jest nas już pięciu! Najważniejsza jest jednak drużyna, nieważne z jakich klubów są zawodnicy. Liczy się to, żebyśmy funkcjonowali jako zespół, jako reprezentacja. To reprezentacja Polski, a nie indywidualności.
Miałeś ostatnio okazję do odwiedzenia piłkarzy Ruchu, którzy zajmują ostatnie miejsce w tabeli i przeżywają ciężkie chwile. Udało ci się podnieść ich na duchu?
- Okaże się w meczu z Górnikiem. Mam nadzieję, że mi się udało. Odwiedziłem chłopaków z Chorzowa, bo jestem taką osobą, że nigdy nie zapominam, skąd jestem. Nie zapominam, gdzie stawiałem pierwsze kroki, gdzie dobrze było. To spotkanie było dla mnie i dla nich bardzo miłe. Wygrajmy z Górnikiem Łęczna i wszystko wróci na dobrą drogę.
Na koniec opowiedz, jak się czujesz we Francji, gdzie zdążyłeś już strzelić parę bramek. Zdążyłeś się zaaklimatyzować, czy jednak ten proces musi jeszcze potrwać?
- Aklimatyzacja przebiega tak naprawdę cały czas. Będzie to trwać, dopóki nie nauczę się języka w stopniu komunikatywnym. Na to potrzeba trochę czasu. Nikt w dwa miesiące nie nauczy się języka od zera. Cały czas robię jednak postępy. Fajnie, że strzelam bramki we Francji, ale uważam, że mogę grać jeszcze lepiej.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)