Martin Konczkowski (obrońca Ruchu):
- Co tu mądrego powiedzieć? Dostaliśmy u siebie lanie 5:0, tak to nie może wyglądać. Do straty pierwszej bramki nie wyglądało to źle, ale straciliśmy jedną, drugą... Najgorsze jest to, że wychodzimy na drugą połowę i nie widać u nas agresji. Wyglądało to tak, jakbyśmy czekali na kolejne bramki Lecha. Brakło nam wszystkiego. W ofensywie nie stworzyliśmy nic konkretnego, a w defensywie też nie byliśmy blisko siebie. Lech sobie łatwo stwarzał okazje. Sytuacja robi się nieciekawa. Trzeba w końcu przestać gadać. Musimy zacząć pracować i pokazywać to na boisku.
Przy pierwszej bramce nie wiedziałem, czy przeciwnik jest za mną. Szła wrzutka, odbiłem tę piłkę intuicyjnie i na pewno jest to bramka na moje konto.
Paweł Oleksy (obrońca Ruchu):
- Nikt się nie spodziewał, że dostaniemy u siebie 5:0... Nie chodzi o to, że Lech nas zaskoczył, my po prostu słabo graliśmy. Za łatwo traciliśmy bramki, za łatwo traciliśmy piłkę i z tego brały się nasze problemy. Co mecz wyciągamy wnioski i co mecz tracimy wniosku. Musimy w końcu temu zapobiec. Jeden mecz Koroną rozegrany na zero z tyłu nie wystarczy.
Łukasz Trałka (pomocnik Lecha):
- Dominacja od pierwszej do ostatniej minuty. Dużo bramek i wykorzystanych sytuacji. Nie było momentu, którego byśmy nie kontrolowali. Spodziewaliśmy się, że wygramy, ale nie w takich rozmiarach. Potrzebowaliśmy takiego meczu, w którym będziemy dominować. Fajnie, że zapunktowaliśmy przed przerwą na kadrę i teraz będziemy mogli spokojnie popracować.
Szymon Pawłowski (pomocnik Lecha):
- W tym roku Ruch nam leży. W Pucharze Polski wygraliśmy 3:0, a dzisiaj 5:0. Cieszy nas, że zwyciężyliśmy w drugim spotkaniu ligowym z rzędu i dopisaliśmy dzisiaj trzy punkty. Jesteśmy zadowoleni z postawy zespołu i naszej dobrej gry. Przygotowujemy się teraz do kolejnego meczu. Zagramy u siebie ze Śląskiem Wrocław i liczymy na następne zwycięstwo.
źródło: Niebiescy.pl