Drużyna Korony, z którą już w poniedziałek zmierzą się Niebiescy, nie trenowała w środę, ale nie oznacza to, że miała wolne. Kieleckich piłkarzy na indywidualne rozmowy zaprosił prezes klubu Marek Paprocki.
Wezwanie na dywanik to pokłosie poniedziałkowej porażki ze Śląskiem Wrocław 1:2, która była już czwartą z rzędu klęską Korony. We wtorek prezes Paprocki najpierw został wezwany do magistratu, gdzie o sytuacji w zespole dyskutował z prezydentem Wojciechem Lubawskim, a następnie spotkał się z piłkarzami i sztabem szkoleniowym pierwszej drużyny. W środę poprosił natomiast zawodników na indywidualne rozmowy.
- Rozmawiałem z każdym z nich w cztery oczy i muszę przyznać, że z tych indywidualnych rozmów, jak i z wtorkowego spotkania z całą drużyną wiele się dowiedziałem. Piłkarze rozmawiali ze mną otwarcie, zwracali uwagę na różne problemy. Oni zdają sobie sprawę, w jakim położeniu stawiają klub, czym grozi taka seria porażek i pierwsza moja analiza to taka, że drużyna nie radzi sobie w sferze mentalnej - tłumaczy prezes Paprocki.
Sternika kieleckiego klubu czeka jeszcze spotkanie z trenerem Tomaszem Wilmanem, po którym niektórzy zawodnicy Korony mogą zostać przesunięci do rezerw. Szkoleniowiec nie dostanie jednak ultimatum przed spotkaniem z Ruchem Chorzów. - Nie chciałbym stawiać tego poniedziałkowego meczu w takich kategoriach, bo to może przynieść nam więcej szkody niż pożytku. Zespół i trener Wilman zdają sobie sprawę, że to niezwykle ważny pojedynek i muszą w Chorzowie sprostać zadaniu - wyjaśnia Paprocki.
źródło: Niebiescy.pl / EchoDnia.eu