- Kilka miesięcy temu myślałem, że będę kontynuował karierę w Rosji, a dziś jestem na Śląsku. Nie żałuję. W każdym wieku i w każdym klubie można się rozwijać. Cieszę się, że jestem w Chorzowie, otoczony profesjonalistami. Teraz musimy tylko zacząć częściej punktować, tak, żeby nikt nie żałował. - mówi
Marcin Kowalczyk, który udzielił wywiadu portalowi Slask.Sport.pl. Prezentujemy wybrane przez nas fragmenty.
Z nogą już wszystko w porządku?
Marcin Kowalczyk: - Jestem dobrej myśli. Czuję się dużo lepiej. Wierzę, że zagram już w najbliższej kolejce z Piastem Gliwice. To dobra wiadomość, bo jednak wcześniej zakładano, że leczenie potrwa o tydzień dłużej.
(...)
Przed wami rywalizacja z Piastem. To niestety jedyne śląskie derby w tym sezonie Ekstraklasy.
- Żałuję, że nie dojdzie do meczów z Górnikiem Zabrze. Obserwowałem tę rywalizację z boku i zawsze uważałem, że towarzyszą jej niecodzienne emocje. Z Piastem będzie podobnie, bo to przecież mecz o miano najlepszego zespołu na Górnym Śląsku. Interesuje nas tylko zwycięstwo.
Z czym kojarzył się panu Ruch Chorzów zanim został pan piłkarzem klubu z Cichej?
- Może zabrzmi to teraz tak jakbym chciał się podlizać, ale na Cichej nigdy nie grało się łatwych meczów. Fajna atmosfera, porywający doping kibiców.
W szatni czuć jeszcze, że to śląski zespół?
- Jeżeli pyta pan o gwarę, to wciąż zdarza mi się prosić o tłumaczenie. Gwara się pojawia. Na pewno jest kilku chłopaków, którzy wiedzą jak jej używać. Chociażby Martin Konczkowski. Łapię powoli śląskie słówka i doceniam to, że jestem częścią tej drużyny. Śląski charakter nie zginie.
(...)
Jak pan wspomina Rosję? Pobyt w Moskwie?
- Dobrze. Spędziłem tam sporo czasu i mam wielu przyjaciół. Mógłbym tam zamieszkać na stałe. Nawet zastanawiałem się nad tym, czy nie zdecydować się na taki ruch już po zakończeniu kariery. Moskwa na początku przytłacza. Daje poczucie zagubienia.
Trudno przemieszczać się po tym zatłoczonym mieście. Po podpisaniu kontraktu klub zapewnił mi opiekuna. To on mnie woził z domu na trening. Pomagał załatwiać prywatne sprawy. Z czasem, gdy poczułem się już pewniej, robiłem to sam. To miasto kontrastów. Pięknych zabytków, które podziwiałem, bogaczy i ludzi, którzy potrafią wyciągnąć broń w czasie sprzeczki w ulicznym korku. Sam nigdy tego nie doświadczyłem, ale widziałem gwałtowne wymiany zdań na ulicy.
(...)
Na koniec zapytam, gdzie jest teraz Pana dom? Całe życie jest Pan przecież na walizkach.
- To dobre pytanie... Gdy myślę dom, to moje myśli jednak uciekają do Warszawy, gdzie zakotwiczyłem przed laty. No, ale w Chorzowie też czuję się już jak w domu. Tyle, że trochę tak, jakbym mieszkał w pokoju gościnnym.
Całą rozmowę można przeczytać na stronie
Slask.Sport.pl