Libor Hrdlicka w poniedziałek oficjalnie został piłkarzem Ruchu Chorzów. W środowym meczu z Lechem Poznań jeszcze nie znalazł się w kadrze meczowej - poczynania nowych kolegów obserwował z trybun.
Jak zawodnik przedstawi się kibicom chorzowskiego zespołu? - Zaczynałem w Czechach, będąc młodym piłkarzem. Tam zadebiutowałem w ekstraklasie i rozpocząłem przygodę z większą piłką. Potem dwa lata na Słowacji, po których trafiłem do mocniejszej ligi ukraińskiej. Tam były lepsze zespoły, jak chociażby Szachtar Donieck, czy Dynamo Kijów, piękne stadiony, dużo kibiców na każdym spotkaniu - wspomina. Nie ukrywa też dlaczego zmienił miejsce pracy. - Niestety potem zaczęły się problemy na Ukrainie, o których wszyscy wiemy, więc wyjechałem do Tbilisi. Dinamo to bardzo mocna drużyna, największy klub w Gruzji, z dobrą bazą. Udało mi się w ich barwach sięgnąć raz po mistrzostwo i dwa razy po krajowy puchar - wylicza Słowak.
Hrdlicka chwali sobie poziom polskiej ligi. Twierdzi, że transfer do Ruchu to dla jego kariery dobry, nomen omen, ruch. - Polska ekstraklasa to według mnie bardzo mocna liga, lepsza niż słowacka, ukraińska, czy gruzińska. Jest to więc dla mnie krok w przód, chcę sprawdzić, jak sobie tutaj poradzę.
Golkiper zdaje sobie sprawę, że oczekiwania związane z jego przyjściem są spore. Poszukiwania "numeru jeden" trwały przy Cichej od czerwca, a jego rodak, Matus Putnocky, poprzeczkę zawiesił wysoko. - To jest bardzo dobry bramkarz, przede mną trudne zadanie, zobaczymy, czy uda mi się go godnie zastąpić - odpowiada dyplomatycznie Hrdlicka.
Zawodnik zapewnia, że kłopotów z aklimatyzacją mieć nie będzie. W końcu z Niebieskimi trenuje już przeszło dwa tygodnie, a poza tym, jak twierdzi, nie wystąpi bariera językowa. - Nie mam żadnych kłopotów, uczę się mówić po polsku, rozumiem już prawie wszystko, a atmosfera w szatni jest bardzo dobra, więc nie powinno być problemów - kończy Hrdlicka.
źródło: Niebiescy.pl / Ruch Chorzów