W najbliższej kolejce Lotto Ekstraklasy na polskie boiska może powrócić Eduards Visnakovs. Znany z występów w Widzewie Łódź i Ruchu napastnik, kilkanaście dni temu powrócił do Chorzowa. Został wypożyczony z belgijskiego Westerlo, który mu się nie wiodło.
W Jupiler Pro League rozegrał 16 spotkań i strzelił 4 gole, ale w tym roku zaliczył tylko jeden występ. - Grałem na początku, gdy zespół prowadził trener Harm van Veldhoven, ale po przyjściu nowego szkoleniowca Boba Peetersa sytuacja się zmieniła. Chociaż na treningach wyglądałem dobrze, coach stawiał na innych napastników - opowiada zawodnik "Przeglądowi Sportowemu". - Wcześniej Peeters pracował w Lokeren i tam nie dawał szansy gry Filipowi Starzyńskiemu. Gdy moje Westerlo grało z Lokeren, ja siedziałem na ławie, Filip też. Weszliśmy na boisko dopiero pod koniec spotkania, które zakończyło się wygraną Lokeren 1:0 - dodaje.
We wrześniu 2015 roku w meczu Zulte Waregem "Wiśnia" nie trafił z kilkunastu centymetrów do pustej bramki. - Koledzy w szatni śmiali się ze mnie, żartowali, ale nikt mi później tego nie wypominał. Gdy oglądałem tę akcję na powtórkach, łapałem się za głowę i dziwiłem, że przestrzeliłem, ale wtedy, gdy byłem na boisku, to nie wyglądało na taką bardzo łatwą sytuację. Czasami wielkie gwiazdy futbolu też nie strzelają z metra do pustej bramki. Takie sytuacje niestety się zdarzają - tłumaczy.
Visakovs na łamach "PS" mówi także o niefortunnym wywiadzie, który wzburzył część kibiców. Dla łotewskiego portalu sportacentrs.com powiedział m.in.
Jeśli chodzi o fanów, to w Polsce są bardziej agresywni i nie zawsze bywało mi z tego powodu przyjemnie. W Belgii widzowie są bardziej wrażliwi, a także
W Polsce dobra jest tylko Legia.
- Prawda jest taka, że lepiej gra mi się przy głośnym dopingu niż przy spokojnych trybunach. W tamtym wywiadzie chwaliłem Belgię, ale pod innym kątem. Życie tam jest po prostu łatwiejsze. Wszystko w klubie jest załatwiane, piłkarz niczym nie musi się martwić - odpowiada Łotysz. - Co do Legii, nie użyłem wtedy słowa "tylko". Powiedziałem, że Legia jest po prostu najlepsza w Polsce. Jestem piłkarzem, nie patrzę na to, kogo kibice lubią, a kogo nie. Legia jest najmocniejsza, gra przecież w Lidze Mistrzów. W pewnych kwestiach zostałem źle zrozumiany. A Ruch, co mówię szczerze, to dla mnie drugi dom. Miałem oferty z innych klubów, ale chciałem wrócić do Chorzowa. Mam nadzieję, że kibice będą mnie wspierać - kończy "Wiśnia".
źródło: Przegląd Sportowy