Przez ostatni tydzień w treningach Ruchu udziału nie brali Patryk Lipski, Łukasz Moneta i Kamil Mazek. Wraz z młodzieżową reprezentacją Polski przebywali na zgrupowaniu w Arłamowie, a we wtorek rozegrali towarzyskie spotkanie z Węgrami.
Kadrowicze młodzieżówki oprócz standardowych zajęć mogli w Arłamowie się zrelaksować. Odbyli lekcje gry w golfa, rywalizowali także na strzelnicy. - Zgrupowanie było tym razem wyjątkowo długie, dlatego też mieliśmy różne formy rozrywki. Oczywiście na pierwszym miejscu był trening, który mieliśmy codziennie, a czasami zajęcia odbywały się nawet dwa razy dziennie - opowiada Lipski. - W wolnym czasie czekało na nas wiele atrakcji, z których chętni skorzystaliśmy. Byliśmy m. in. na strzelnicy, a także uczyliśmy się gry w golfa. Poza tym bardzo często graliśmy także w bilarda. Była to fajna forma wypoczynku po ciężkich treningach.
Zwieńczeniem zgrupowania była konfrontacja z Węgrami. Polacy mogą odczuwać niedosyt, bo zremisowali 1:1, bramkę tracąc w doliczony czasie gry. - Myślę, że ten remis jest niezasłużonym wynikiem. W trakcie całego meczu stworzyliśmy sobie naprawdę mnóstwo sytuacji, ale zawiodła nas skuteczność. Szkoda, bo wynik mógł być zupełnie inny. W ostatniej minucie na nasze nieszczęście zawodnicy z Węgier wykorzystali stały fragment gry i doprowadzili do wyrównania. W kolejnych meczach musimy wystrzegać się takich błędów - twierdzi pomocnik Ruchu.
Niebiescy kadrowicze czasu na odpoczynek nie mieli, bo już w środę stawili się na treningu swojego klubu. - Średnio się wyspałem po tej podróży, ale do szatni wróciłem z uśmiechem, bo dawno nie widziałem się z resztą chłopaków. Do treningów na Cichej wracam z entuzjazmem i pełen energii - zapewnia "Lipa".
źródło: Ruch Chorzów