Mariusz Stępiński (napastnik Ruchu):
- Wypadałoby jak najszybciej zapomnieć o tym meczu. Gra obronna całego zespołu jest do poprawy. Nie może się zdarzyć taka sytuacja, że tracimy cztery bramki. Sami musimy na to zareagować i się pozbierać. Jeśli chodzi o trzeciego gola, to on nie musiał i nie powinien paść. Do końca byśmy walczyli o korzystny rezultat, ale nawet przy 3:1 mogliśmy jeszcze coś tutaj ugrać, bo było sporo czasu do końca.
Patryk Lipski (pomocnik Ruchu):
- Ostatnio na mistrzostwach Europy podobną bramkę strzelił Cristiano Ronaldo, ale w moim przypadku to było bardzo instynktowne. W tej konkretnej chwili nie myślałem o tym, że chcę taką bramkę strzelić. To żadne pocieszenie po tej porażce. Ten gol nam nic nie daje. To był nasz bardzo słaby mecz. Przed nami długa droga i wracamy smutni, ale już za tydzień kolejne spotkanie. Głowy do góry i w Gdyni musimy wygrać.
W Białymstoku popełniliśmy dużo błędów indywidualnych. Nie było zbyt wielu plusów w tym meczu. W następnych spotkaniach musimy się wystrzegać takich błędów, bo one napędzają drużyny przeciwne. Znowu zaczęliśmy mecz od 0:1 i można powiedzieć, że powtórzyły się błędy z poprzedniego sezonu.
Nasi kibice po raz kolejny pokazali klasę. Co tydzień udowadniają, że są najlepsi w Polsce. Szacunek dla nich, że przejechali taki kawał drogi i cały czas nas dopingowali. Pozostaje tylko podziękować, że są z nami nie tylko po zwycięstwach, ale i po porażkach.
Martin Konczkowski (obrońca Ruchu):
- Od początku Jagiellonia grała bardzo agresywnie i niestety nie przeciwstawiliśmy się temu. Trochę za łagodnie do tego podeszliśmy i straciliśmy bramkę, za chwilę drugą... W drugiej połowie dwie czerwone kartki i w dziewiątkę ciężko było cokolwiek zrobić. Na tę drugą część mieliśmy wyjść z nastawieniem, że ten mecz jest co najmniej do zremisowania, o ile nie do wygrania. Mieliśmy 45 minut, ale nie było widać zadziorności, walki.
źródło: Niebiescy.pl