- Jest kilku zawodników Ruchu, których ja zawsze mam w pamięci. Na przykład Mariusz Stępiński, który nie jest łatwym zawodnikiem, bo lubi się przewrócić, szczególnie w polu karnym. Naprawdę jest trudny do wyłapania, kiedy sam się przewraca, a kiedy jest faulowany - mówi sędzia
Szymon Marciniak, z którym porozmawialiśmy podczas Gali Ekstraklasy. Najlepszy polski arbiter w ostatnich miesiącach poprowadził m.in. mecze Juventusu, Atletico, Bayernu, Realu czy Manchesteru United, a już za kilka tygodni będzie reprezentował nasz kraj na Mistrzostwach Europy we Francji.
Ruch Chorzów jest klubem, którego mecze sędziuje pan prawie najczęściej. W zakończonym w niedzielę sezonie poprowadził pan aż sześć spotkań Niebieskich.
Szymon Marciniak: - Śmiałem się właśnie z przewodniczącym, że bardzo lubi mnie zestawiać z Ruchem. No cóż, arbiter nie wybiera sobie meczów, tylko jedzie tam, gdzie jest wytypowany. W Chorzowie panuje specyficzna atmosfera, jest tam dość sympatycznie i ja lubię ten klimat. Czuję się tam naprawdę swojsko. Zawsze rewelacyjna murawa! To moja pierwsza trójka. Oczywiście mógłby być trochę lepszy stadion, ale myślę, że się go doczekamy już niedługo. Słyszałem, że takie są plany i tego życzę.
Jakie są różnice w prowadzeniu meczów Ekstraklasy oraz spotkań wielkich klubów, jak na przykład Atletico czy Realu?
- Nie będę ukrywał, że różnica jest duża. Przede wszystkim mecze na wysokim poziomie sędziuje się troszeczkę łatwiej. Wszyscy są tym zaskoczeni, ale taka jest prawda. Gra jest bardziej przewidywalna. Oczywiście z reguły jest kilka razy szybsza, ale każdy wie, co chce zrobić z piłką. Zawodnicy nie popełniają raczej prostych błędów, nie ma jakiejś przypadkowości. U nas rzeczywiście jest dużo wolniej, jest dużo więcej walki fizycznej. Z drugiej strony jesteśmy przygotowani pod względem takiej walki. W Polsce jest dużo trzymania za koszulkę, przez co jest nam troszeczkę łatwiej później w Europie. Wiem, że wielu sędziów miało problemy z drużynami polskimi właśnie przez tę walkę, szarpanie się i jakieś pretensje. My to mamy na co dzień i nie jest to dla nas zaskoczenie. To jest dla nas dobre przetarcie przed meczami w Europie.
Za nami kolejny sezon Ekstraklasy. Jak ocenia pan aktualnie poziom polskiego sędziowania?
- Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Poziom naprawdę polepsza się z roku na rok. Patrzę też przez pryzmat naszych powołań w Europie. Ten ostatni rok był dla mnie świetny - ćwierćfinał Ligi Mistrzów, półfinał Ligi Europy. Dużo meczów już przede mną nie zostało. Są też jednak następni jak Paweł Raczkowski czy Bartek Frankowski, którzy też sędziują cały czas.
Polscy kibice często narzekają na liczne błędy popełniane przez arbitrów. Trudno je wykluczyć?
- Zdarzają się błędy, ale trzeba sobie zdać sprawę, że one będą cały czas. Były, są i będą, choć my robimy wszystko, żeby było ich jak najmniej. Myślę, że nie ma już takich biało-czarnych albo takich, za które trzeba się wstydzić. Niestety z okiem kamery się nie wygra. Każdy chce nas też okłamać. Są dwie drużyny, 22 zawodników, a każdy tylko kombinuje, jak przekręcić sędziego, jak wywalczyć dla siebie jakąś decyzję.
Zresztą jest też kilku zawodników Ruchu, których ja zawsze mam w pamięci. Na przykład Mariusz Stępiński, który nie jest łatwym zawodnikiem, bo lubi się przewrócić, szczególnie w polu karnym. Co dwa tygodnie mamy spotkania sędziów w Spale i Mariusz często jest na tapecie. Pokazujemy sobie, że on naprawdę jest trudny do wyłapania, kiedy sam się przewraca, a kiedy jest faulowany. Niestety, ale czasami to obraca się przeciwko Mariuszowi. Tak jak kiedyś było z Radoviciem, który najpierw wymuszał, a później był faulowany i nie były mu gwizdane faule. W końcu się jednak trochę oduczył i mam nadzieję, że z Mariuszem będzie podobnie, bo ma niesamowite papiery na grę. To widać z boiska, szczególnie dla sędziego, który biega koło niego. Życzę mu jak najlepiej, bo kariera przed nim.
Mariuszowi zostało to już wytknięte na początku sezonu w jednym z programów telewizji Canal Plus. Nie poprawił się od tamtej pory?
- Nie jeden już obiecywał, że się poprawi, ale to naprawdę ciężko wytępić. Z jednej strony to rozumiem, bo napastnik próbuje wykorzystać każdą okazję. Jednak nie za wszelką cenę, czasami warto powalczyć i nie robić tego tak permanentnie. Raz na jakiś czas oczywiście można coś wykorzystać, ale nie ciągle.
W tych sześciu meczach Ruchu ze cztery były takie, w których padał tak, że to kiedyś się obróci przeciwko niemu. Może się zdarzyć, że kiedyś będzie faulowany, a ja mu tego nie gwizdnę przez pryzmat tego, że dla mnie osobiście nie będzie to tak ewidentne, a dodatkowo w pamięci będę miał sytuację z poprzedniego meczu, gdy Mariusz próbował mnie oszukać. To może zadziałać kiedyś przeciwko niemu, ale to oczywiście nie jest problem Mariusza. To problem sędziów, którzy muszą sobie z nim radzić. On próbuje nas przechytrzyć, a my musimy być krok przed nim i się nie dać. Taka to jest niewdzięczna robota.
Z Mariuszem być może spotka się pan już niedługo we Francji.
- Tego mu życzę! Byłoby naprawdę fajnie i miło. Kibicuję kilku młodym zawodnikom jak Mariusz Stępiński, Karol Linetty, Bartosz Kapustka, Filip Starzyński czy Rafał Wolski, którzy się naprawdę wyróżniają. Trzymam za nich kciuki!
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)