Marek Zieńczuk rozegrał w tym sezonie 32 mecze w niebieskiej koszulce. Wiele wskazuje na to, że wyjazdowy pojedynek w Poznaniu był ostatnim. - Co dalej z moją obecnością w Ruchu? Na razie nic nie wiadomo, być może był to mój ostatni mecz. Jeśli tak, to szkoda, że doznaliśmy porażki - przyznał po końcowym gwizdku "Zieniu". - Jeżeli już miałbym się żegnać, to chciałbym to zrobić przed naszymi kibicami. Być może nie będzie mi to dane, więc teraz - dziękuję kibicom za wsparcie. Dwa medale zdobyte z Ruchem, w pięć lat, uważam za dobry wynik, może nawet grubo ponad stan?
Zieńczuk w dwóch ostatnich kolejkach nie podnosił się z ławki rezerwowych. W Poznaniu wystąpił od pierwszych minut, ale nieoczekiwanie został wystawiony na lewej obronie. I choć Ruch przegrał 0:3, to były reprezentant Polski był jednym z wyróżniających się graczy. - Zakładałem przed meczem możliwość, że to być może mój ostatni występ w karierze. Nigdy nie podejmuję decyzji pochopnie, chcę żeby tym razem było tak samo. W przyszłym tygodniu zadecyduję, czy skorzystam z pewnej opcji, która przede mną się otwarła - powiedział. Co to za opcja? - Chodzi o zmianę statusu z piłkarza na trenera - odpowiada tajemniczo.
Zieńczuk zapewnia, że decyzja o zawieszeniu butów na kołku byłaby jedną z trudniejszych w jego życiu. Zwłaszcza, że mentalnie i fizycznie czuje się w pełni sił. - Chciałbym oczywiście, żeby trener i działacze zadeklarowali, czy widzą mnie nadal w zespole. Niestety, z bólem przyznam, ze w Ruchu to w ten sposób nie wygląda. Decyzje podejmuje się tu zwykle po powrotach z urlopu. Jestem już dorosłym człowiekiem i muszę patrzeć na swoje życie osobiste. Chcę pewne sprawy poukładać. Córka zmienia szkołę, chcę by zyskała stabilizację, której do tej pory nie miała - kończy "Zieniu".
Źródło: Niebiescy.pl