Michał Koj (obrońca Ruchu):
- Ciężko mi na gorąco ocenić tę sytuację, w której dostałem czerwoną kartkę, bo nie widziałem powtórek. Był atak z tyłu, ale oczywiście moim celem była piłka, a nie nogi rywala. Niestety się nie udało, ale trudno mi ocenić, czy to był faul na czerwoną kartkę. Atak od tyłu był, więc sędzia najprawdopodobniej słusznie mnie w ten sposób ukarał.
Moim zdaniem Lechia niezasłużenie prowadziła 2:0 tym bardziej, że druga bramka padła po ewidentnym faulu Paixao na mnie. Sędzia, z tego co słyszałem, patrzał w zupełnie inną stronę i nie był w stanie tego zauważyć. Mieliśmy jednak w pierwszej połowie swoje sytuacje, które też mogliśmy zamienić na bramki i wynik byłby zupełnie inny. W drugiej części mieliśmy kolejne i niewiele zabrakło, a mielibyśmy punkt, a może i trzy. Mieliśmy na tyle okazji, że mogliśmy się pokusić nawet o zwycięstwo, zwłaszcza, że Lechia moim zdaniem w drugiej połowie opadła z sił i to my przejęliśmy inicjatywę.
Tomasz Podgórski (pomocnik Ruchu):
- Łukasz Moneta zagrał wzdłuż bramki, Mariusz Stępiński nie sięgnął piłki, a ja byłem na zamknięciu. Trafiłem przy bliższym słupku, bramkarz jeszcze się tam drapał, ale nie zdołał wybić. Doszło potem do takiego boiskowego spięcia. Mariusz chciał szybko wygarnąć piłkę, żeby od razu wznowić grę. Poczuliśmy, że za chwilę możemy zdobyć drugą bramkę, a golkiper gospodarzy starał się uniemożliwić szybkie wznowienie. Trochę się zagotowało, ale sędzia od razu uspokoił.
Dla nas to był dziwny mecz. W pierwszej połowie nie byliśmy dużo słabsi, a przegrywaliśmy 0:2. Na początku stworzyliśmy sobie klarowną sytuację i szkoda, że nie zamieniliśmy jej na bramkę. Później Lechia trafiła nas dwa razy i trochę byliśmy oszołomieni. W drugiej połowie pokazaliśmy, że możemy tutaj zawalczyć przynajmniej o remis. Wpadła bramka kontaktowa, można gdybać i się trochę tanio usprawiedliwiać, że zmiana sędziego wybiła nas z rytmu. Jednak po tych pięciu minutach przerwy mieliśmy kolejne sytuacje, by doprowadzić do remisu. Z przebiegu gry może należy nam się delikatny plusik, ale już wynik jest zły.
Łukasz Moneta (pomocnik Ruchu):
- Nie wiem, ile zabrakło centymetrów... Naprawdę szkoda tej sytuacji, bo takie uderzenie wychodzi raz na jakiś czas. Żałuję, że to nie wpadło. Już kiedyś w trzeciej lidze, kiedy grałem w Leśnicy, udało mi się zdobyć taką bramkę prawą nogą.
W drugiej połowie zagraliśmy znacznie lepiej i szkoda, że nie udało się wywieźć chociaż punktu. Graliśmy fajnie, były okazje i mogliśmy przynajmniej zremisować. Naszym głównym celem jest wygrana u siebie, w końcu... Chcemy pokonać Piasta i wygrać na Cichej. Do Poznania też nie pojedziemy grać o pietruszkę, my w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Myślę, że pozytywnie zakończymy ten sezon.
Martin Konczkowski (obrońca Ruchu):
- Początek meczu nie był aż taki zły, ale nie strzeliliśmy bramki. Udało się Lechii i to ustawiło spotkanie. Za chwilę wpadł drugi gol i w tym momencie było już zdecydowanie ciężej. W drugiej połowie walczyliśmy do końca, strzeliliśmy bramkę kontaktową i chcieliśmy pójść za ciosem, lecz się nie udało. Gra w drugiej połowie nie była taka zła, ale wynik po raz kolejny jest zły.
Przemysław Bargiel (pomocnik Ruchu):
- Jest niedosyt, bo w drugiej połowie mogliśmy chociaż wyrównać. Z postawy możemy być zadowoleni, bo graliśmy z zaangażowaniem i zostawiliśmy serce na boisku. Liczy się jednak wynik. Przegraliśmy i pozostaje nam tylko wyciągnąć wnioski, poprawić się w następnym meczu i w końcu wygrać.
Jestem zadowolony, że trener znowu mi zaufał. Mam nadzieję, że go nie zawiodłem. Zrobiłem to, co mogłem.
Grzegorz Kuświk (napastnik Lechii):
- To był bardzo ważny mecz pod kątem tego, o co gramy. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy to, co się działo na boisku. W drugiej wdarło się trochę chaosu i niepotrzebnego zamieszania. Była nerwówka do samego końca, ale taki mecz też trzeba umieć wygrać. Ruch mógł nas pokarać drugą bramką i mogło się zakończyć remisem, a może nawet przegraną. Dzisiaj jednak zwyciężyliśmy, trzy punkty zostają w Gdańsku i czekamy już na środę.
Sebastian Mila (pomocnik Lechii):
- W pierwszej połowie graliśmy z polotem, szybko, stwarzaliśmy sobie sytuacje i byliśmy ruchliwi. To jest Lechia, która charakteryzuje trenera Nowaka i to nie ulega wątpliwości. Dążymy do tego, żeby tak właśnie było. Jestem szczęśliwy, że dzisiaj wygraliśmy, bo wciąż jesteśmy w grze o europejskie puchary. O to mi i mojej drużynie chodzi.
Powodem słabszej drugiej połowy było dzisiaj to, że chcieliśmy grać bardzo spokojnie i dokładnie, co Ruch wykorzystał podejściem wyżej. Straciliśmy bramkę i zaczęliśmy grać nerwowo.
źródło: Niebiescy.pl