Ruch pokazał w Gdańsku dwa oblicza. Niestety, o wyniku zadecydowało to gorsze, z pierwszej połowy meczu. Niebiescy ulegli Lechii 1:2 i wciąż pozostają bez zwycięstwa w rundzie finałowej.
Chorzowianie musieli radzić sobie bez kontuzjowanych, kluczowych graczy - Kamila Mazka i Pawła Oleksego. Do wyjściowej jedenastki powrócił za to, po pauzie za żółte kartki, Rafał Grodzicki.
Bliscy rozwiązania worka z bramkami byli Mario Maloca i Mariusz Stępiński. To oni w pierwszym kwadransie meczu dali sygnał swoim kolegom, by odważnie zaatakować. Płaskie uderzenie Chorwata minimalnie minęło słupek, zaś główkę Stępińskiego instynktownie wybronił Vanja Milinković-Savić.
Boiskowe wydarzenia szybko zdominowali gospodarze. Mając w perspektywie wciąż realne szanse na występy w europejskich pucharach, postawili na ofensywę. W 17. minucie pięknym podaniem do Flavio Paixao popisał się Jakub Wawrzyniak. Portugalczyka zatrzymał jednak, w sytuacji sam na sam, Matus Putnocky. Niemniej, bramka dla Lechii wisiała w powietrzu i... w końcu spadła. I to dosłownie, bo wrzutka Milosa Krasocia dosłownie spadła na nos Grzegorza Kuświka. Doskonale znany przy Cichej napastnik dopełnił formalności i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
W 35. minucie było już 2:0. Paixao doszedł do długiej, prostopadłej piłki, "przestawił" Michała Koja, i tym razem wygrał pojedynek z Putnockim. Po tym trafieniu piłkarze Ruchu jakby kompletnie stracili entuzjazm i sprawiali wrażenie oczekujących na przerwę.
Przerwa ta okazała się zbawienna. Niebiescy po zmianie stron byli już nie do poznania. Od pierwszych chwil rzucili się na rywali. Popełniali mniej błędów, prowadzili grę i na długie momenty zamykali rywali na ich połowie. Przyniosło to skutek w 56. minucie. Koj zagrał piłkę wzdłuż szesnastki. Stępiński nie zdołał wbić jej do siatki, ale doskonale wyręczył go Tomasz Podgórski. Ruch wciąż był w grze.
Gdańszczanie w drugiej połowie niemal nie istnieli w ofensywie. Niebiescy? Jak najbardziej. Byli o krok od wyrównania. Groźnie uderzali Stępiński i Podgórski, ale najbliższy powodzenia był Łukasz Moneta. W 71. minucie uciekł lewą stroną, zbiegł do środka i przymierzył tuż zza pola karnego. Mogły być "widły", ale skończyło się tylko na spojeniu...
W końcówce spotkania więcej niż sportu, było już złych emocji - strat, fauli, przepychanek. Nie skończyło się to najlepiej dla Michała Koja. Obrońca ujrzał czerwoną kartkę za agresywne wejście w nogi Lukasa Haraslina.
Ostatecznie Ruch uległ w Gdańsku 1:2, choć nie można powiedzieć, by pozostawił po sobie złe wrażenie. Kolejna szansa na punkty już w środę - przy Cichej pojawi się pretendent do mistrzowskiego tytułu, Piast Gliwice.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Lechia Gdańsk 2:1 (2:0) Ruch Chorzów
Bramki: Kuświk 25', Flavio Paixao 35' - Podgórski 56'
Żółte kartki: Milinković-Savić - Stępiński, Grodzicki, Lipski
Czerwona kartka: Koj 90' (za brutalny faul)
Składy:
Lechia: Milinković-Savić - Janicki, Maloca, Wawrzyniak - Wojtkowiak, Krasić (82' Haraslin), Chrapek (73' Gerson), Mila (69' Kovacević), Peszko - Flavio Paixao, Kuświk.
Rezerwowi: Marić, Kobylański, Buksa, Stolarski.
Trener: Piotr Nowak
Kapitan: Sebastian Mila
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Koj - Podgórski (74' Bargiel), Surma, Hanzel, Lipski, Moneta (85' Efir) - Stępiński.
Rezerwowi: Skaba, Szyndrowski, Lenartowski, Iwański, Zieńczuk.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Rafał Grodzicki
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 13005
|
źródło: Niebiescy.pl