- Mecz z Cracovią na pewno nie będzie łatwy. To zespół nieobliczalny, co było widać choćby podczas ostatniego meczu przy Cichej. Teraz jest szansa, by się zrewanżować - mówi Antoni Piechniczek, który w przeszłości był piłkarzem i szkoleniowcem Ruchu.
Trener Antoni Piechniczek, jak sam przyznaje, jest na bieżąco z wydarzeniami w krajowym futbolu. Często gości też na stadionie przy Cichej, tak jak podczas niedawnego spotkania z Legią Warszawa. Piechniczek przyznaje, że był pod wrażeniem gry Niebieskich z Legią, jednocześnie broni ich po druzgocącej porażce w Lubinie. - Grając tak młodym składem, nie da się co kilka dni grać wielkich meczów. Trzeba dojść do siebie, odreagować spore emocje. Gdyby mecz z Zagłębiem odbył się po tygodniowym mikrocyklu, to być może potoczyłby się inaczej - uważa były selekcjoner reprezentacji Polski. I dodaje: - Cieszmy się z tego, co jest. Zespół Ruchu ciężką pracą na przestrzeni całego sezonu zasłużył sobie na to, by znaleźć się w czołówce.
Zawodnicy w wieku młodzieżowym w tym sezonie, zwłaszcza w rundzie wiosennej, stanowią o sile chorzowskiego zespołu. W kolejce ustawili się już kolejni "młodzi gniewni", czekający na szansę. - Waldek Fornalik dobrze robi, dając szansę młodym graczom. To już końcowa odsłona sezonu, a Ruch o czołowe lokaty raczej nie będzie się bił. Stwarza to okazję do tego, by przetestować rezerwowych, z myślą o kolejnym sezonie - twierdzi Piechniczek.
Taki "przegląd wojsk" to dla trenera Fornalika świetna sposobność do oceny potencjału zespołu, ale też przykra konieczność. Wydaje się, że nieunikniona jest sprzedaż Mariusza Stępińskiego. Być może latem odejdą też inni zdolni zawodnicy. - Ruch permanentnie traci najlepszych piłkarzy. Wykreuje kogoś, ale nie potrafi go zatrzymać. To stawia w trudnym położeniu tak trenera, jak i jego piłkarzy - zauważa Piechniczek. - Zespół przyzwyczaja się do pewnych schematów gry i gdy któregoś z elementów układanki brakuje, to pojawia się problem. Z boku wygląda to tak, że nie ma tylko jednego piłkarza. Ale czasami ten jeden zawodnik to 30, a może i 40 procent wartości drużyny - kończy.
źródło: Niebiescy.pl