- Wiemy, o co walczy Cracovia. Zajmuje miejsce, które daje jej możliwość gry w europejskich pucharach. Spodziewamy się przede wszystkim ciekawego meczu. Jeżeli przypomnimy sobie spotkanie z Cracovią w fazie zasadniczej, to był to emocjonujący mecz, w którym stworzyliśmy wiele sytuacji. Były słupki, poprzeczka, ale niestety nie wygraliśmy. Teraz chcielibyśmy w końcu zapunktować przy Cichej - mówi trener Ruchu Chorzów
Waldemar Fornalik, który spotkał się z dziennikarzami, by porozmawiać o piątkowym spotkaniu z "Pasami".
Jednym z mankamentów Niebieskich jest ciągle brak stabilizacji w grze. Druga połowa meczu z Legią Warszawa była bardzo dobra, jednak trudno prezentować taki futbol w każdym spotkaniu.
Waldemar Fornalik: - Mamy ograniczone zasoby ludzkie. Zawodnicy mają sezon w nogach, a w drużynie w dalszym ciągu jest wielu młodych graczy, którzy zbierają doświadczenie. W tym roku dołączył kolejny - Łukasz Moneta, którego jesienią jeszcze u nas nie było. Jest to jeden z elementów, który powoduje, że mamy wahania formy. Mecz z Legią był jednym z lepszych w tym sezonie w naszym wykonaniu. Myślę, że zostawił ślad i to było widać w Lubinie. Pomimo tego mogliśmy tam jednak po raz drugi wyjść na prowadzenie, czy nawet zbliżyć się po rzucie karnym i doprowadzić do wyniku 3:2 przy, moim zdaniem, bezwzględnej czerwonej kartce dla bramkarza Zagłębia. Mogło być jeszcze ciekawie. Wynik jest natomiast jednoznaczny, choć na boisku wcale to tak jednoznacznie nie wyglądało.
W ostatnich miesiącach było sporo takich meczów, które miały niejednoznaczny przebieg, a jednoznaczny wynik.
- To bierze się być może z charakterystyki ludzi, drużyny. Co chwilę dochodzi ponadto do zmian w składzie spowodowanych kontuzją czy kartką. Mecz z Legią wytyczył kierunek - mamy dobry wynik, bardzo dobrą grę i nagle wyskakuje Rafał Grodzicki, który był ważnym elementem w tym spotkaniu.
Wiadomo, że z Cracovią nie zagrają Michał Helik i Maciej Urbańczyk, a jak wygląda sytuacja Kamila Mazka?
- Też nie wystąpi. Nie mogę skorzystać ponadto z Grodzickiego, który dalej musi pauzować za kartki. Tutaj chciałbym zwrócić uwagę, że powinno się pochylić nad tym tematem. Uważam, że po fazie zasadniczej powinno się coś zrobić z kartkami. Nie może być tak, że ktoś z siedmiu meczów nagle pauzuje dwa, bo nazbierał kartki w sezonie zasadniczym. Wyzerujmy to i zagrajmy tak jak na turniejach, na przykład na mistrzostwach Europy czy świata, żeby co dwa mecze pauzować. Jeżeli ktoś w 30. kolejce złapie kartkę, która go eliminuje, to musi odpokutować karę, ale resztę powinno się wyzerować.
Jak ocenia pan reformę ESA37 po trzech latach jej obowiązywania? To dobre rozwiązanie?
- Złe. W dalszym ciągu tak uważam. Spójrzmy dzisiaj na układ tabeli. Gdy kończył się sezon zasadniczy, to Podbeskidzie miało 38 punktów, a Górnik 25. 13 punktów przewagi! Wydaje się, że to nieprawdopodobne, by Podbeskidzie w siedmiu meczach roztrwoniło tę przewagę, a dzisiaj wszystko jest możliwe. To nie jest z duchem sportu, że najwięcej zabiera się tym, którzy najwięcej ugrali, a najmniej tym, którzy najmniej. Dla mnie to jest paradoks. Oczywiście ktoś powie, że takie zostały przyjęte zasady. Natomiast nikt nie zadał choć jednego pytania w środowisku trenerskim, jak to zrobić. Czy widzimy jakieś plusy i minusy tego wszystkiego.
W ostatnich meczach nie udało się wykorzystać dwóch rzutów karnych. Uczula pan zawodników, żeby ten kolejny był już strzelony?
- Oczywiście. Staramy się indywidualnie ćwiczyć, bo to element, nad którym można pracować. Później jednak emocje, stres i niekoniecznie się wykorzystuje ten rzut karny.
Prezes Smagorowicz mówi o zielonym świetle dla transferu Mariusza Stępińskiego. Pan w pełni zgadza się z tą decyzją?
- Na całym świecie jest tak, że gdy przychodzi dobra oferta dla zawodnika, to w klubie podejmuje się decyzję - tak albo nie. Jeżeli to ma być konkretna oferta, na której skorzysta też klub, to prawdopodobnie taki będzie scenariusz. Ważne, by to klub decydował - kogo i za ile. Nie może być tak, że zawodnicy hurtowo opuszczają drużynę.
Notował: Neo (Niebiescy.pl)