Paweł Oleksy (obrońca Ruchu):
- Czujemy niedosyt i ten wynik nas mocno nie satysfakcjonuje. Myślę, że nie jest on do końca sprawiedliwy. Wiadomo, że Zagłębie prowadziło grę i dłuższymi momentami wyglądało lepiej od nas, ale prowadziliśmy w tym meczu i mogliśmy też całkiem inaczej podejść do tego po straconych bramkach. Drugą i trzecią szczególnie szybko straciliśmy. Potem był rzut karny i myślałem, że powinna być czerwona kartka, bo nowy przepis wejdzie dopiero od czerwca. Moim zdaniem należała się czerwona kartka. A gdyby udało się wykorzystać rzut karny, to również byłoby całkiem inaczej. Przede wszystkim trzeba było nie stracić tych bramek. Mieliśmy pozytywny rezultat, do przerwy był remis, więc wszystko mieliśmy jeszcze w swoich nogach. Troszeczkę za wysoko przegraliśmy.
Jeśli chodzi o samobójczą bramkę, to chciałem pomóc Michałowi Kojowi. Myślałem, że ta piłka będzie za wysoka, niefortunnie skoczyłem do niej, źle skierowałem głową i poleciała w kierunku naszej bramki. Co mogę powiedzieć, nie chciałem tego gola strzelić. Czasami tak jest, ale nie mogę się załamywać i rozczulać. Wiadomo, że chciałem się jak najlepiej pokazać na Zagłębiu, ale żyje się dalej.
Martin Konczkowski (obrońca Ruchu):
- Początek był obiecujący, nie pozwalaliśmy Zagłębiu na zbyt wiele, a później strzeliliśmy bramkę i trochę się wycofaliśmy. Od tego zaczęły się kłopoty i większą inicjatywę przejęło Zagłębie. Do przerwy 1:1, choć tuż przed końcem mogliśmy zdobyć bramkę do szatni. Nie udało się, a w drugiej połowie łatwo straciliśmy gole. Szczęście pomogło Zagłębiu, bo trzecia bramka była samobójcza, przy czwartej piłka spadła zawodnikowi wprost na nogę. Jednak sami jesteśmy sobie winni.
Łukasz Janoszka (pomocnik Zagłębia):
- Straciliśmy bramkę po naszym ewidentnym błędzie. Zgubiliśmy krycie przy stałym fragmencie i nasza sytuacja trochę się skomplikowała. Na całe szczęście dobrze zareagowaliśmy po przerwie i odnieśliśmy pewne zwycięstwo. Kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku, choć mogło się różnie potoczyć, gdyby został trafiony rzut karny na 3:2. Po niewykorzystanej jedenastce nasza reakcja, szybko podwyższyliśmy wynik i już do końca grało nam się spokojniej.
Trudno mi oceniać sytuację z rzutem karnym. Sędzia podjął taką decyzję, a różnie bywa z interpretacją. Tym razem nasz bramkarz dostał żółtą kartkę, natomiast mogło się potoczyć różnie.
Fajnie było zagrać z Ruchem. Cieszę się, że Niebiescy są w górnej ósemce i w następnym sezonie również się spotkamy.
Filip Starzyński (pomocnik Zagłębia):
- W pełni zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Wydaje mi się, że kontrolowaliśmy przebieg praktycznie całego meczu. Na początku nasza gra nie wyglądała zbyt dobrze, ale później przez całe spotkanie prowadziliśmy grę i prezentowaliśmy się lepiej. Nasza ofensywa fajnie funkcjonowała, było dużo ruchu i wymienności pozycji. Na początku nam to nie wychodziło, ale z biegiem czasu czuliśmy się coraz pewniej i grało nam się coraz lepiej.
Dziwnie się gra przeciwko byłej drużynie. Jeszcze niedawno występowałem w Ruchu, znam wszystkich chłopaków, ale jestem teraz skoncentrowany na Zagłębiu.
źródło: Niebiescy.pl