Niebiescy nie będą miło wspominać wyprawy do Lubina. Po raz pierwszy w rundzie finałowej przegrali i to bardzo dotkliwie, bo aż 1:4. Jedyną bramkę dla chorzowskiego zespołu zdobył Michał Koj.
Ruch do Lubina pojechał podbudowany udanym występem z Legią Warszawa. Udanym, choć pozostawiającym niedosyt, bo spotkanie ostatecznie zakończyło się bezbramkowym remisem. - Nie zgarnęliśmy kompletu punktów, ale prezentowaliśmy się solidnie. Do Lubina jedziemy pełni nadziei i wiary, że możemy zdobyć trzy punkty - zapowiadał Tomasz Podgórski. Zagłębie chciało za to przełamać passę trzech spotkań bez zwycięstwa.
Mecz rozpoczął się po myśli gospodarzy. Od pierwszych minut przejęli inicjatywę w środku boiska i dyktowali warunki gry. Ruch był bezradny wobec pressingu rywali i z trudem wyprowadzał piłkę z własnej połowy. Długo jednak brakowało strzałów w światło bramki. Próby Filipa Starzyńskiego czy Krzysztofa Piątka były mocne, ale bardzo niecelne.
Chorzowianie nastawili się na kontrataki i jeden z nich przyniósł korzyść. Martin Konczkowski wywalczył na prawej stronie rzut rożny, a po dośrodkowaniu piłkę usiłował wybić Aleksandar Todorovski. Uczynił to na tyle niefortunnie, że podał pod nogi Michała Koja. Stoper silnym uderzeniem pod poprzeczkę wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Mimo prowadzenia Niebieskich obraz gry nie uległ zmianie. Wciąż to Zagłębie dominowało, wykorzystując przede wszystkim boczne sektory boiska, na których pozostawiano im wiele swobody. W końcu po jednej z centr piłkę do siatki skierował Aleksander Woźniak, ale arbiter słusznie odgwizdał faul Jakuba Tosika. Po chwili lubinianie dopięli swego - Starzyński posłał prostopadłe podanie do Krzysztofa Piątka, ten zgubił Koja i wyrównał. Gospodarze starali się pójść za ciosem - szukali drugiego trafienia i niemal... stracili drugą bramkę. W doskonałej sytuacji znalazł się Łukasz Moneta, ale nie trafił czysto w piłkę.
Remis zapowiadał emocje po przerwie, lecz druga partia była już popisem "Miedziowych". W 50. minucie kapitalnym podaniem Arkadiusza Woźniaka obsłużył Starzyński. "Figo" miękko wrzucił futbolówkę w pole karne, ogrywając całą linię defensywną swoich byłych kolegów. Woźniak dopełnił formalności i podwyższył prowadzenie. Zaledwie pięć minut później Paweł Oleksy, naciskany przez Krzysztofa Piątka, skierował piłkę do własnej siatki.
Przy rezultacie 3:1 lubinianie spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń i nie zanosiło się na to, by mogła im się stać jakakolwiek krzywda. O wyższy poziom adrenaliny postanowił zadbać Martin Polacek. Bramkarz Zagłębia zwlekał z wybiciem z piątego metra i dał sobie zabrać piłkę nadbiegającemu Mariuszowi Stępińskiemu. Napastnik miał przed sobą pustą bramkę i został przez Polacka podcięty. Widząc to, trener Piotr Stokowiec zrezygnowany machnął ręką, bo wiedział, że jego zespół będzie czekać teraz trudny czas.
Gdy wydawało się, że za chwilę Zagłębie grać będzie w dziesiątkę, a Ruch strzeli kontaktowego gola, sprawy przybrały zupełnie inny obrót. Polacek ujrzał jedynie "żółtko" i obronił rzut karny. Natychmiast wznowił grę, a w kontrataku efektownym wolejem popisał się Łukasz Piątek. Wtedy definitywnie nastąpił koniec marzeń Ruchu o korzystnym wyniku.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Zagłębie Lubin 4:1 (1:1) Ruch Chorzów
Bramki: Krzysztof Piątek 37', Woźniak 50', Oleksy 55' (s), Łukasz Piątek 72' - Koj 28'
W 72. minucie Mariusz Stępiński nie wykorzystał rzutu karnego (Martin Polacek obronił).
Żółte kartki: Polacek, Papadopulos - Lipski
Składy:
Zagłębie: Polacek - Todorovski, Guldan, Dąbrowski, Tosik - Woźniak, Łukasz Piątek, Kubicki, Starzyński (84' Jagiełło), Janoszka (80' Błąd) - Krzysztof Piątek (88' Papadopulos).
Rezerwowi: Forenc, Zbozień, Janus, Rakowski.
Trener: Piotr Stokowiec
Kapitan: Arkadiusz Woźniak
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Cichocki, Koj, Oleksy - Podgórski (73' Efir), Surma, Hanzel, Lipski, Moneta (58' Zieńczuk) - Stępiński (89' Lenartowski).
Rezerwowi: Skaba, Szyndrowski, Iwański, Siedlik.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Łukasz Surma
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 5429 (w tym 510 kibiców Ruchu, którzy pojechali na mecz pomimo zakazu wyjazdowego)
|
źródło: Niebiescy.pl