Ireneusz Psykała (trener juniorów):
- W pierwszej połowie zagraliśmy przyzwoicie, niestety - podobnie jak w meczu z Lechem - straciliśmy bramkę do szatni tuż przed przerwą. W drugiej odsłonie coraz bardziej zarysowywała się przewaga Lechii, a my traciliśmy siły. Pojechaliśmy do Gdańska w mocno okrojonym składzie - w porównaniu z poprzednim meczem wypadło nam sześciu zawodników. W ostatnich fragmentach meczu na boisku pojawił się nasz rezerwowy bramkarz, jako... zawodnik z pola. Zaznaczę, że pokazał się z dobrej strony. Gdybyśmy utrzymali prowadzenie do przerwy, to może spotkanie ułożyłoby się inaczej. Gdyby Słoma i Komarnicki wykorzystali swoje sytuacje, to może wynik byłby inny. Nie ma tu co dyskutować - po 45 minutach meczu połowa drużyny nie wytrzymywała tempa fizycznie. Nasza gra wyglądała dobrze dopóki mieliśmy siły, potem już się posypało. Taki jest obraz naszej kadry, nie mamy pola manewru.
źródło: Akademia Piłkarska Ruchu Chorzów