- Na pewno to, że decyzja zapadła w poniedziałek to ogromne ułatwienie. W końcu nie mieliśmy pojęcia nie tylko z kim, ale i gdzie i kiedy zagramy. Teraz już wiemy, że w piątek zmierzymy się z Pogonią. Na mecz w Szczecinie, wyjeżdżamy w czwartek, więc też sytuacja, w której pozycję w tabeli poznalibyśmy w środę, postawiłaby nas w dużo trudniejszym położeniu - mówi
Patryk Lipski, który udzielił wywiadu portalowi Weszlo.com. Prezentujemy fragmenty.
To było najbardziej szalone czterdzieści osiem godzin po meczu, jakie póki co przeżyłeś w swojej karierze?
Patryk Lipski: - Oj tak. Szczerze mówiąc, my nawet nie wiedzieliśmy tak do końca, co czuć. Czy jesteśmy w tej ósemce czy nie. Na pewno nie takiego wyniku oczekiwaliśmy w Gdańsku, wchodzimy do szatni a tam nawał informacji - jesteśmy w ósemce, wypadamy z niej, potem doszła ta klasyfikacja fair play... Super, że to wszystko zakończyło się happy endem, przyszła taka wielka ulga.
Tobie pewnie ulżyło najmocniej, ten karny z Wisłą...
- Na pewno, szczególnie teraz, patrząc na okoliczności i gdy wiem, jak wiele to mogło nas kosztować. Przez tę niestrzeloną jedenastkę przecież całe to zamieszanie miało miejsce, bez tego bylibyśmy w ósemce jeszcze przed ostatnią kolejką. Ale też można spojrzeć na to tak, że mogliśmy przez tych wcześniejszych dwadzieścia osiem meczów strzelić jednego gola więcej, czy jednego mniej stracić. Ja już się tamtą sytuacją w ogóle nie przejmuję, szybko wyrzuciłem ją z głowy, bo to by mnie tylko mogło zablokować.
Kto był tym dostarczycielem dobrych wiadomości? Trener? Ktoś ze sztabu?
- Nie, prezes akurat był w klubie, gdy to oświadczenie Lechii i PZPN się ukazało. Wszyscy się cieszymy, że finał tej niecodziennej sytuacji był dla nas pozytywny, bo na boisku wywalczyliśmy sobie przecież o jeden punkt więcej od Podbeskidzia.
Korki od szampana strzeliły?
- Aż tak to nie, ale trener Fornalik miał akurat urodziny, więc naraz zrobiły się aż dwie okazje do świętowania.
źródło: Weszlo.com