Przed wami kolejna część naszego Niebieskiego podsumowania. Przypominamy najciekawsze wydarzenia minionych siedmiu dni. Emocji, już niekoniecznie sportowych, nie brakowało.
***
Tydzień temu napisaliśmy, że - w związku z ostatnią kolejką sezonu zasadniczego - czeka nas szalony rollercoaster. Tylko, żeby aż tak?! Takiego obrotu sprawy nie mógł spodziewać się nikt. Już wiemy, że ten sezon przejdzie do historii polskiej ekstraklasy. Stężenie absurdu przekroczyło wszelkie dopuszczalne normy, nawet wziąwszy pod uwagę, iż w ekstraklasa to miejsce #whereamazinghappens. Próbujemy podsumować tydzień, jednocześnie mając wrażenie, że jeszcze się nie skończył i długo nie skończy. Ale po kolei...
***
W poniedziałek katowicki "Sport" poinformował, że na Cichą kolejny raz w tym sezonie zawitali przedstawiciele Habmurgera SV. Tym razem nie obserwowali jednak Mariusza Stępińskiego, lecz Kamila Mazka. Pomocnik zapewne wylądował w notesach skautów niemieckiego klubu. "Mazi" pokazał się z bardzo dobrej strony, a jego rajd w spotkaniu z Wisłą, zakończony asystą przy golu Stępińskiego potwierdził, że ma potencjał pozwalający na grę w silnej lidze. Pytanie, czy będzie gotowy już latem? Bo na pół miliona euro odstępnego zachodnie kluby na pewno będą gotowe.
***
Otwarcie Stadionu Śląskiego coraz bliżej. Władzie województwa śląskiego poinformowały, że rozstrzygnięto kolejny przetarg związany z budową obiektu, tym razem na prace kubaturowe. Przypomnijmy, że kilka dni wcześniej Ruch Chorzów zawarł porozumienie ze spółką Stadion Śląski, które rozpoczyna finalną fazę negocjacji w sprawie gry Niebieskich w Kotle Czarownic. Otwarcie obiektu zaplanowano na połowę 2017 roku.
***
Ekstraklasa SA we wtorek odtrąbiła frekwencyjny sukces. W 29. kolejkach na ligowych obiektach stawiło się 2 059 480 kibiców. To najlepszy wynik na tym etapie rozgrywek w historii Ekstraklasy SA i o 11% lepszy w porównaniu do poprzedniego sezonu. Fani ankietowani przez Millward Brown przyznają, że ogromny wpływ miały na to zmiany ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Dzięki nim zakup wejściówek nie jest już kojarzony ze zbędną biurokracją. Warto podkreślić, że w 2016 roku rekord frekwencji został pobity już po raz czwarty. W 29. kolejce średnia liczba widzów przekroczyła 12 tysięcy na mecz.
***
Zawodnicy Ruchu nie ustają w pomocy potrzebującym. Tym razem ludźmi dobrej woli zostali Mariusz Stępiński i Łukasz Surma. "Stępel" przekazał koszulkę meczową sześciomiesięcznemu Tymonkowi, u którego zdiagnozowano nowotwór złośliwy - siatkówczaka. My również możemy wesprzeć chłopca, pomagając zebrać pieniądze na kosztowne leczenie. Z kolei "Surmik" nagłaśnia pomoc dla 6-letniej Ani, która zmaga się z Zespołem Cockayne'a, wyjątkowo rzadką chorobą genetyczną.
Pomóc może każdy, niekoniecznie licytując koszulki, lecz po prostu wpłacając jakąkolwiek darowiznę. Więcej o aukcjach i potrzebujących dzieciach -
tutaj i
tutaj.
***
Stadion przy Cichej już wkrótce będzie mógł ubiegać się o państwową dotację z ministerstwa kultury, a być może zostanie nawet stałą ekspozycją Muzeum Śląskiego. Dla kibiców i piłkarzy Ruchu jest póki co przykrą koniecznością, pozbawioną alternatywy, a dla zawodników i fanów innych polskich klubów stanowi podróż sentymentalną w lata 90-te. Smutną prawdę o stadionie zabawnie przedstawił Krzysztof Bizacki, który w czwartek obchodził 43. urodziny. - Wciąż zaglądam na ten stadion. Wchodzę do szatni, ale już w koszulce reprezentanta Górnego Śląska. Koledzy pytają mnie wtedy: "Coś się zmieniło?" A ja odpowiadam, że tak. Znowu wymienili żarówki. I taki już jest ten obiekt. Nawet jeżeli remontowany, to wciąż przestarzały. Na pewno nie przystoi do dzisiejszych czasów.
***
"Byłem w najlepszym wieku, a straciłem go na chorzowską patologię". Z wielkim rozrzewnieniem Marcin Kikut wspomina swoją przygodę z Niebieskimi na łamach portalu Weszło. Byłemu zawodnikowi Lecha akurat w Chorzowie nie weszło, lecz przyczyn nie szuka u siebie, tylko u innych. Winowajcą m.in. Leszek Dyja. Maciej Iwański uznał go niedawno za najlepszego specjalistę od przygotowania fizycznego w Polsce. Tego samego trenera, który w reprezentacji Polski współpracował z Lewandowskim i spółką... Kikut spuścił zasłonę milczenia np. na kompromitujący występ w Wielkich Derbach Śląska, gdy został ściągnięty z boiska już w 36. minucie. Uznał natomiast, że koledzy go nie polubili, bo jeździł drogim samochodem. Oj, sporo kwiatków zasadził zawodnik w tym wywiadzie - uznajmy za to, że szkoda poświęcać na nie więcej miejsca.
Możemy domniemywać, że wywiad w szatni Ruchu spowodował salwy śmiechu. Skwitować możemy go krótko -
"Kikut, rany boskie!" - od 2:03.
***
Piłkarze Ruchu w meczu z Lechią nie stanęli na wysokości zadania. Nie można odmówić im ambicji i woli walki, ale to nie mogło wystarczyć. Gdańszczanie zagrali bardzo dobre spotkanie, a Niebiescy - przeciętne. Dali kompletnie zdominować się w środku pola, zabrakło im atutów w ofensywie. Za to warto odnotować blisko dwudziestominutowy debiut Łukasza Siedlika w ekstraklasie.
***
Remis miał dać Ruchowi grę w grupie mistrzowskiej, ale celu nie osiągnięto. Pomóc mogły jeszcze wyniki w innych spotkaniach i... niemal się udało. Wisła zremisowała z Zagłębiem, Jagiellonia uległa Piastowi. Za to waleczne Podbeskidzie, grając w dziesiątkę, strzeliło gola na 2:0 Termalice. Ta bramka zadecydowała o tym, że bielszczanie zrównali się z Ruchem punktami i bilansem bramkowym w przekroju całego sezonu. Do tego na remis wypadł bilans bezpośrednich spotkań. O tym, który zespół zagra w grupie mistrzowskiej, miała zadecydować klasyfikacja fair-play. I już zrobiło się ciekawie...
***
Po mozolnych wyliczeniach Ekstraklasa SA poinformowała na Twitterze, że po uwzględnieniu aktualnej klasyfikacji Fair Play, ósme miejsce w tabeli zajmuje Podbeskidzie Bielsko-Biała, zaś Ruch Chorzów jest dziewiąty. Dla Niebieskich pojawiła się kolejna furtka - zaznaczono, że ostateczny kształt tabeli może ulec zmianie po decyzji związanej z punktem Lechii Gdańsk. "Lechistom" dzień przed zakończeniem sezonu zasadniczego (!) zwrócono "oczko" zabrane przez Komisję Ligi. Zwrócił je Trybunał Arbitrażowy przy PKOl. Zamieszanie trwa, nikt nic nie wie, a najtrafniej ujął je Waldemar Fornalik: "Kabaret. Inaczej nie można tego nazwać. To jest mała kompromitacja, że siedzimy godzinę po meczu i sytuacja nie jest wyjaśniona w stu procentach."
***
Kołomyja, galimatias, pomieszanie z poplątaniem - określenia na zaistniałą sytuację mnożą strony internetowe i portale społecznościowe. W poniedziałek będziemy (chyba) mądrzejsi - po ustaleniach PZPN, Ekstraklasy SA i Trybunału Arbitrażowego. Rzekomo w grę wchodzi nawet baraż między Ruchem i Podbeskidziem na neutralnym terenie! Wydarzyć może się wszystko, nic nie powinno być już zaskoczeniem. Pewnym jest, że bycie kibicem Ruchu to nieustanne przyjmowanie wysokiej dawki adrenaliny. I to, że gdy zmienimy kanał informacyjny na sportowy, wciąż w centrum uwagi jest jakiś Trybunał...
źródło: Niebiescy.pl