- Nie wiem, czy chorzowianie będę chcieli zaproponować mi nowy kontrakt. Póki co nie wiem do końca na czym stoję, dlatego trzeba myśleć o teraźniejszości. Czuję się związany z Ruchem i jest to dobre miejsce, aby właśnie tutaj zakończyć długą przygodę z piłką. Jednak jeśli nie będzie takiej możliwości, to będę otwarty na propozycje. Chcę grać w piłkę i po sezonie okaże się, czy pozostanę w Ruchu czy zmienię otoczenie - mówi
Łukasz Surma, który udzielił wywiadu serwisowi PolsatSport.pl. Prezentujemy wybrane fragmenty.
Gdyby Ruch Chorzów nie znalazł się w grupie mistrzowskiej, to wiązałoby się to z ogromnym niedosytem? Niebiescy mogą pochwalić się ciekawym zespołem, który jest odpowiednio zbilansowany. Trener Waldemar Fornalik stawia na doświadczonych piłkarzy, takich jak Pan, ale nie zapomniał również o zdolnej młodzieży.
Łukasz Surma: - Bez dwóch zdań, czulibyśmy ogromne rozczarowanie, gdyby po meczu w Gdańsku okazało się, że zabraknie dla nas miejsca w czołowej ósemce. Ten sezon pokazuje, że mimo ubytków kadrowych nie musimy bronić się przed spadkiem, tylko walczymy o coś więcej. Przez wielu byliśmy skazywani na walkę o utrzymanie, a my tymczasem praktycznie przez cały sezon jesteśmy w górnej części tabeli. Trzeba pamiętać, że nasza Ekstraklasa jest bardzo wyrównana, dlatego często szczegóły decydują o tym, które miejsce zajmie dana drużyna. Jestem zbudowany obserwując chorzowską młodzież, bo Ruch naprawdę ma się czym szczycić. Mariusz Stępiński, Kamil Mazek, Patryk Lipski czy Michał Koj już teraz są wyróżniającymi się postaciami na naszym podwórku.
Właśnie teraz przed podziałem punktów widać jak ważny jest punkt, który Ruchowi odebrano.
- Ten punkt byłby w zasadzie bezcenny, bo już teraz pozwoliłby nam spać spokojnie. Mielibyśmy zapewnioną grę w grupie mistrzowskiej. W meczu z Wisłą Kraków byliśmy bliscy wywalczenia tego brakującego "oczka", ale niestety nie udało się. Jednak nie ma co rozpamiętywać, bo wierzę, że jeszcze wszystko jest przed nami. Wisłę, Górnika Zabrze oraz naszego najbliższego rywala - Lechię Gdańsk spotkał taki sam los. Im również odebrano punkt.
Przegrany 2:3 mecz z Wisłą Kraków był prawdziwym dreszczowcem bez happy endu dla Pana drużyny. Nie pomyślał Pan po meczu, że może ktoś inny powinien podejść do rzutu karnego w doliczonym czasie gry, a nie młody Patryk Lipski?
- Przeszło mi to przez myśl. Byłem na boisku, był również Maciek Iwański czy Rafał Grodzicki. Jednak po Patryku było widać, że czuł się pewnie. Energicznie podszedł do piłki i wziął odpowiedzialność na swoje braki. Zachował się zupełnie inaczej niż w Szczecinie, kiedy nie był do końca przekonany, czy to on powinien wykonywać jedenastkę. Wtedy udało mu się pokonać bramkarza "Portowców" i dlatego wziąłem to za dobry omen.
(...)
Pana zespół jest w nieco lepszej sytuacji niż Lechia. Ruchowi wystarczy remis do pozostania w grupie mistrzowskiej, a gdańszczanom niekoniecznie.
- Tylko pozornie jesteśmy w nieco lepszej sytuacji. Gramy na wyjeździe, a gra na remis wiemy jak może się skończyć. Nastawiamy się na bardzo ciężki mecz i choć nie jesteśmy faworytem, to mamy swój plan.
Z końcem czerwca wygasa Pana kontrakt z Ruchem. Wie Pan już, co będzie dalej?
- Myślałem, że będzie to mój ostatni sezon w profesjonalnej piłce, ale chyba tak się nie stanie (śmiech). Zdrowie nadal dopisuje, dlatego szkoda byłoby kończyć ze sportem. Wciąż czuję się na siłach, żeby występować na najwyższym poziomie. Jeżeli na koniec sezonu wszystko będzie układało się tak jak obecnie, to z pewnością będę kontynuował karierę.
źródło:
PolsatSport.pl