- Spotykam się i rozmawiam z ludźmi, którzy znają się na piłce i większość z nich uważa, że Ruchu zabraknie w mistrzowskiej ósemce. Lechia jest mocna, ale chimeryczna. Też obawiam się o Ruch, ale jednak pamiętam o tym, że tej wiosny ten zespół pewniej czuje się na wyjazdach. Największy problem jest taki, że ze składu wypadło dwóch ważnych graczy, czyli Mariusz Stępiński i Michał Koj. Wiadomo, że znajdą się zastępcy, ale to jednak nie musi być to samo - mówi
Krzysztof Bizacki, który obchodzi dzisiaj swoje 43. urodziny. Prezentujemy wywiady fragmentu z "Bizakiem", który ukazał się na stronie Slask.Sport.pl.
Czy pana zdaniem Ruch Chorzów obroni miejsce w mistrzowskiej ósemce?
Krzysztof Bizacki: - Mam obawy. Szczególnie po ostatnich meczach na Cichej. Już kilka razy mogli dopiąć swego, a jednak ciągle coś złego stoi na nich drodze. Oby tak nie było do końca sezonu.
Mało optymistycznie...
- Optymistyczny jest fakt, że Ruch nie gra źle w piłkę. Cracovia, Lech Poznań, Wisła Kraków. Każde z tych spotkań mogło, a nawet powinno zakończyć się dla Ruchu punktami. Przeszkadzali sędziowie, pech.
Przecież wystarczyłoby, żeby w ostatnim meczu na Cichej Patryk Lipski wykorzystał rzut karny i nie byłoby tej rozmowy. Wiem, że do Lipskiego nikt nie ma pretensji, bo karny to jednak trochę loteria. Doliczony czas gry, presja, no nie wyszło. Wierzę jednak, że na ten remis w Gdańsku ich stać.
(...)
Pożyczka z miasta oznacza również, że nie będzie - przynajmniej na razie - nowego stadionu przy Cichej. Ruch czeka przeprowadzka na Śląski.
- Coś za coś. Chociaż nie ukrywam, że dla mnie domem Ruchu na zawsze pozostanie Cicha. Wciąż zaglądam na ten stadion. Wchodzę do szatni, ale już w koszulce reprezentanta Górnego Śląska. Koledzy pytają mnie wtedy: - Coś się zmieniło? A ja odpowiadam, że tak. Znowu wymienili żarówki. I taki już jest ten obiekt. Nawet jeżeli remontowany, to wciąż przestarzały. Na pewno nie przystoi do dzisiejszych czasów.
źródło:
Slask.Sport.pl