18 mln zł długu zewnętrznego do spłacenia na już i sytuacja czyniąca klub bez wsparcia miasta bankrutem, to poważna sprawa. Straty finansowe przekładające się na zobowiązania krótko i długoterminowe same się nie wypracowały. Oczywiście są one wynikiem wieloletniej kumulacji i splotu wielu czynników. Osobą stojącą za podwójnym sterem, bo właścicielem oraz bezpośrednio zarządzającym jest Dariusz Smagorowicz. To w nim, choć to wcale nie było trudne do przewidzenia, kibice upatrują głównego winowajcę zaistniałej sytuacji.
Gdy dzisiejszy sternik klubu obejmował funkcję prezesa, to zobowiązania finansowe wynosiły 5,6 mln zł. Przez kilka lat urosły aż do 35 mln zł. Gdy ktoś jest u władzy, to oczywiście ponosi odpowiedzialność. My byliśmy ciekawi tylko jej rozmiaru.
Aż
59% sympatyków Ruchu uważa, że Dariusz Smagorowicz ponosi pełną, bo 100% odpowiedzialność za wpędzenie klubu w tarapaty finansowe. Kolejnych
20% sympatyków jest nieco bardziej wyrozumiałych, wskazując na zawinienie na poziomie 80 i 90%. Tylko
6% fanów twierdzi, że jest on odpowiedzialny mniej niż w połowie. Najlepiej obrazuje całą sytuację średnia arytmetyczna, która w tym przypadku wynosi aż
86%.
Trzeba oddać sprawiedliwość ocenianemu i dodać, że pomimo rosnącego zadłużenia Smagorowiczowi udało się doprowadzić do takiej sytuacji, w której klub nie przynosi właściwie większych strat operacyjnych. Dodatkowym aspektem są jakże ważne wyniki sportowe. Przez ostatnie lata Ruch zaliczał sinusoidę, wprawiając w co drugim sezonie kibicowską i piłkarską Polskę w osłupienie. Jakże inaczej wyglądałyby dziś nastroje, gdyby to Niebiescy okupowali ostatnie miejsce w Ekstraklasie.
Prezes Smagorowicz już od dłuższego czasu powtarza, że do efektywnego zarządzania i rozwoju klubu potrzebny jest stadion. Ten obecny należy nazwać dysfunkcyjnym. Nie trudno się z nim nie zgodzić i gdyby w 2012 objął stery, mając do dyspozycji nowy obiekt, to pewnie dziś bylibyśmy w innym miejscu. Czekanie z każdym rokiem jest dla klubu coraz boleśniejsze i może właściwiej byłoby napisać, że przeciąganie tematu przez miasto też zrobiło swoje.
Marco FC K-ce
[email protected]