Ostatnie dni były niezwykle burzliwe dla naszego klubu. Podczas spotkań, w których brali udział również kibice Niebieskich, padło wiele liczb. Teraz w nieco spokojniejszej aurze możemy rozwinąć poszczególne z nich. Jak się przekonacie, część z nich, zwłaszcza ta odnosząca się do przyszłości, ma pozytywne zabarwienie i zapewne bardzo was zaciekawi.
18 mln zł - to ostatnio najbardziej medialna liczba w kontekście Ruchu Chorzów. Z prośbą o pożyczkę tej wysokości Prezes Smagorowicz zwrócił się do miasta. Otrzymanie jej to gwarancja uzyskania licencji i doprowadzenia finansów do takiego stopnia, że same w sobie nie będą już generowały kolejnych kosztów. Oczywiście to nie mała suma, ale zależy od tego, kto na nią spogląda. W dużym futbolu poziomy zadłużenia są o wiele większe. Mniej więcej tyle Lech zarobił na sprzedaży Roberta Lewandowskiego do Borussii Dortmund.
35 mln zł - to całkowite zadłużenie klubu. Długi podlegają negocjacjom i jeżeli macie zaciągnięty kredyt w banku, to też możecie spróbować. Pożyczającym też taki scenariusz na rękę, bowiem lepiej otrzymać część należności od razu, niż postawić przy całości znak zapytania. Jak rosły zobowiązania w ostatnich latach, obrazuje ostatnia grafika poniżej..
Na tę kwotę składa się tzw. dług zewnętrzny oraz wewnętrzny, czyli Dariusza Smagorowicza wobec samego siebie oraz spółek zaprzyjaźnionych. Dług wewnętrzny można umorzyć lub spróbować zamienić na kapitał. Wspomniane 18 mln zł, to zatem zadłużenie zewnętrzne, dodatkowo pomniejszone o efekt rozmów negocjacyjnych.
50 mln zł - to zobowiązania charakterystyczne, które raportuje klub do spłacenia w ciągu roku w ostatnim raporcie rocznym. W tym mieszczą się już pożyczki, kredyty, leasingi na wspomnianym poziomie 35 mln zł.
22 mln zł - tyle Ruch Chorzów winny jest funduszowi 21 Concordia, który przejął firmę EGB Investments z Bydgoszczy. W wyniku ugody kwota zostanie zredukowana do 12 mln zł. Tym samym całkowite zadłużenie też zostanie pomniejszone o 10 mln zł.
20% - podobno tyle wynosi oprocentowanie środków, które klub otrzymywał od bydgoskiej firmy EGB Investments. Dzięki tej współpracy nie musiano czekać na przelewy z Ekstraklasy, tylko można było ich odpowiednikami w postaci oprocentowanych pożyczek zarządzać wcześniej. Krzysztof Matela, prezes bydgoskiej spółki i członek Rady Nadzorczej naszego klubu, wskazywał na szerokie relacje z inwestorami mogącymi być zainteresowanymi akcjami Ruchu. Być może był to dodatkowy atut współpracy, która jak się potoczyła, już wiemy.
7,7 mln zł - tyle obecnie wynoszą odsetki, które musi spłacić klub. Jeszcze w sezonie 2011/12 wynosiły 2,2 mln zł i z każdym sezonem stopniowo narastały. Przedstawia to dokładnie diagram numer 3. Narosły do tego stopnia, że ich spłata przy bieżącym funkcjonowaniu klubu stała się niemożliwa.
13 mln zł - mniej więcej tyle są warte akcje skupiane przez Dariusza Smagorowicza w Ruchu Chorzów. Miasto na chwilę obecną ma ich na poziomie 4 mln i tyle samo pozostali akcjonariusze. Nawet gdy Chorzów dokona pożyczki, zabezpieczając się zakupem udziałów, to można przewidzieć, że i tak nie przejmie większości. Właściciel klubu w ostatnich latach udowodnił, że dość łatwo potrafi wpływać na zwiększenie kapitału. Na ten moment miasto może jednak postarać się na zaistnienie w Zarządzie lub Radzie Nadzorczej.
-1,8 mln zł - to bilans z działalności operacyjnej klubu za ostatni sezon, gdy zestawimy 17,9 mln przychodu z 19,7 mln kosztów. Od kilku sezonów ta różnica wyraźnie maleje, co pokazuje pierwsza grafika poniżej (niebieska i czerwona linia). Działalność operacyjna nie zawiera kosztów finansowych, więc wygląda na to, że po oddłużeniu pod względem finansowym Ruch Chorzów będzie zdrowym klubem. Jeżeli będzie generował zadłużenie to niewielkie, a jest szansa że może pojawią się plusy, co w kontekście obecnego stadionu jest wręcz wyczynem.
Na Stadionie Śląskim ten bilans powinien być tylko lepszym. Klub będzie generował znacznie większe przychody z tytułu dnia meczu oraz od sponsorów. To dla kibiców dobra wiadomość. Będzie nas stać na droższych zawodników i większą stabilizację składu.
Poniższa grafika:
6,7 mln zł - tyle wyniosły całkowite wynagrodzenia zawodników w ostatnim sezonie. W ciągu tylko roku zostały zredukowane aż o 25%. Dla porównaniu wynagrodzenia zawodników poznańskiego Lecha wyniosły 27,8 mln zł.
1 mln Euro - tyle Lech Poznań zaoferował za Mariusza Stępińskiego i dziś wielu kibiców się zastanawia, dlaczego w obliczu tak trudnej sytuacji Prezes Smagorowicz nie przystał na transfer. Potencjał tego zawodnika jest jednak o wiele większy, a kwota dość skromna jak na czołowego snajpera Ekstraklasy. Dziś Ruch zarobiłby 1 mln Euro, a jutro Lech skasowałby dwu, trzykrotność tej sumy. Zostalibyśmy bez napastnika i tak naprawdę znowu z odroczonym długiem. Zawodnicy są dziś największymi aktywami Dariusza Smagorowicza.
0 zł - jeżeli faktycznie tyle miałby kosztować wynajem Stadionu Śląskiego, to byłaby to bardzo dobra wiadomość. Koszt wynajmu dużych obiektów drenuje kieszeń niejednego klubu. Tego się obawialiśmy w przypadku tej współpracy. W myśl umowy trójstronnej miasto (na terenie którego stoi ten obiekt), Urząd Marszałkowski oraz klub - ten ostatni nie będzie musiał wnosić opłaty stałej za wynajem. Podobnie byłoby zresztą w przypadku stadionu przy Cichej, bowiem w rozmowach kuluarowych Prezydent Kotala przyznał, że nie obciążałby klubu opłatami za utrzymanie nowego obiektu przy Cichej. Niejeden klub chciałby być w takiej sytuacji.
20% - widać, że prezes Smagorowicz lubuje się w rozwiązaniach prowizyjnych. Chociaż klub nie płaciłby stałej opłaty za utrzymanie Stadionu Śląskiego, to za wynajmowanie go w pojedyncze dni meczowe już tak. Jak usłyszeliśmy, 20% wpływu z biletów trafiałoby do województwa, ale uwaga nie od wszystkich wejściówek, ale tylko od tych biznesowych! Pakiety hospitality, sky box'y i miejsca na trybunie VIP, to źródło dochodu które obecnie przy Cichej właściwie nie istnieje. O tym ile jest warte pokazuje przykład Legii, która czerpie z tego tytułu blisko 10 mln zł, a i tak jest to kwota skromna w porównaniu do klubów na zachodzie.
W rozwiązaniach prowizyjnych nie ma nic złego. Muszą być tylko prawidłowo skonstruowane. Tak właściwie zbudowana jest cała Ameryka. Ich celem jest angażowanie i motywowanie partnerów do współpracy.
Nie znamy jeszcze rozwiązania podziału wpływami od biletów i karnetów standardowych. Zapewne będą one poruszane podczas zawierania umowy i będą one nas bardzo interesowały. Podział jednak wejściówek na biznes i tradycyjne jest rozsądnym rozwiązaniem.
16% - tyle stałych bywalców na Cichej zapowiedziało za pośrednictwem naszej sondy, że nie będzie uczęszczać na Stadion Śląski. Kolejnych 16% jeszcze nie podjęło decyzji. Choć głosowanie w ten sposób mogło być motywowane próbą nacisku na budowę obiektu przy Cichej, to nie można wobec tego zjawiska przejść obojętnie. Na spotkaniu sternik klubu odniósł się do tej statystyki, podkreślając, że zdaje sobie z tego sprawę, ale cieszy się, że nie wszyscy zagłosowali w ten sposób i wierzy, że większość będzie miała pozytywny wpływ na mniejszość.
8000 - o taką frekwencję na Śląskim Prezes Smagorowicz poprosił kibiców. "Resztę zbudujemy wspólnie z województwem". To więcej o 1 tys. widzów w porównaniu do obecnej średniej frekwencji na Cichej. Dodatkowo niepokoi procent fanów, którzy zadeklarowali, że na Śląski nie przejdą. Można jednak zakładać, że zadziała efekt nowego stadionu i w pierwszych dwóch sezonach naturalna frekwencja wyniesie ok. 12 tys. kibiców. Reszta to efekt działań promocji klubu i województwa. Z obliczeń powinny zostać wyłączone Wielkie Derby Śląska.
67% - tyle kibiców Ruchu podkreśla, że aspekty finansowe działalności klubu interesują ich bardzo mocno. To pewnie pokłosie ostatnich wydarzeń. Zagraniczne badania pokazują, że kibiców zazwyczaj finanse nie interesują dopóki klub gra dobrze. Najlepszym tego przykładem są kibice w Argentynie. My obiecujemy finansom przyglądać się baczniej.
Tak naprawdę nie jest trudno o katastrofę finansową w klubach sportowych. Wystarczy kilka mniej nieprzemyślanych transferów czy ryzykownych ruchów biznesowych. Klub zadłużyć można w rok, w kolejnych tylko takie zobowiązania pogłębiać. Wychodzenie z takich opresji trwa długimi latami. Już dawno spoglądając w raporty Ruchu Chorzów, można było określić jego sytuację jako kryzysową. Normalnie każda firma zostałaby już dawno uznana bankrutem, tyle że kluby piłkarskie nie są typowymi podmiotami biznesowymi. Pozytywem tej sytuacji jest też to, że leczą zarządzających z szaleństw i hurra optymizmu.
Za użyczenie tabel oraz konsultację części parametrów dziękujemy autorom portalu
www.blogoryzyku.blogspot.com
Marco FC K-ce
[email protected]