Jan Benigier, który trzykrotnie zdobył z Ruchem Chorzów mistrzostwo Polski, uważa, że na Cichej potrzebne są radykalne zmiany. - Jestem daleki od tego, by kogoś krytykować, ale uważam, że jeśli rada nadzorcza, zarząd, nie radzą sobie, to niech podadzą się do dymisji, a nie gadają bzdur, że trzeba umrzeć, by zmartwychwstać. Takich głupot to jeszcze nie czytałem - komentuje na łamach portalu KatowickiSport.pl.
- Żeby uzdrowić, oczyścić sytuację, niech ci rządzący ludzie uderzą się w pierś, podadzą do dymisji, zrezygnują z dalszej działalności i odejdą, bo tak być nie może. A miasto niech przejmie pakiet większościowy akcji, wprowadzi swoich ludzi, z wizją. Bo co, miasto da 18 milionów tym ludziom, oni je wezmą i dalej będą długi? Nie. Jeśli pożyczają, to muszą trzymać rękę na pulsie. Kontrolować, komu i na co. Nie jestem mieszkańcem Chorzowa, ale chętnie opodatkowałbym się na rzecz klubu, gdybym tylko wiedział, że pójdzie to w dobrym kierunki. Kiedyś rozmawiałem z prezydentem Kotalą i wiem, że to facet na wysokim poziomie, który nigdy nie powiedział, że nie pomoże. Stadion - stadionem. Najpierw trzeba ratować Ruch, by został w ekstraklasie. Trenerzy i zawodnicy udowadniają wszystkim wkoło, że warto w nich zainwestować - mówi Jan Benigier.
źródło:
KatowickiSport.pl