Chociaż zdaniem wielu osób sprawa wynikła nagle, to dla bacznego obserwatora klubowych finansów było jasne, że ta chwila prędzej, czy później nadejdzie. Pożyczanie pieniędzy przy 20% oprocentowaniu sprawiło, że finansowo o losach klubu zaczęła stanowić firma EGB z Bydgoszczy. Gdyby nowy stadion przy Cichej i Stadion Śląski były już otwarte, to pewnie takiej sytuacji by nie było. Na wtorkowym spotkaniu było już jednak za późno na gdybanie i obrzucanie się nawzajem oskarżeniami. Niesprawiedliwe byłoby wskazać na jednego winnego, choć nikogo nie zamierzamy usprawiedliwiać.
Teraz, to miasto (jeżeli tak radni zagłosują) stanie się pożyczającym, przy konstrukcji zamiany ewentualnie niespłaconej pożyczki na udziały w spółce. Pod tym względem to pozytywna zamiana, bo pozwala wierzyć, że podmiot publiczny nabędzie po partnersku prawa do większego wglądu w klubowe finanse. Taki też był apel kibiców.
Najtrudniejsza rzecz, to 18 mln zł, które stanowią ok. 1/5 kosztu nowego stadionu. To też nie jest też tak, że magistrat łatwo wysupła te środki, bowiem na ten rok zostało zarezerwowanych nieco ponad 12 mln zł na rozpoczęcie prac. Faktem jest jednak, że ani w tym, ani w przyszłym sezonie budowa stadionu przy Cichej nie ruszy. Nie chcemy też nikogo okłamywać, ale w przyszłości pewnie będzie to bardziej skomplikowane niż obecnie.
Pierwszy raz słyszeliśmy Prezesa Smagorowicza przyznającego, że zdaje sobie sprawę, że sympatycy Ruchu chcą, aby klub grał na nowym stadionie przy Cichej. Wie, w jakiej sytuacji wszystkich postawił. "To nie Prezydent Andrzej Kotala, ale ja powinienem być adresatem waszych piosenek na stadionie" - dodał. "Chciałbym otrzymać od was dwuletni kredyt zaufania na grę na Stadionie Śląskim. Mam do was prośbę, abyście chodzili na Ruch po zmianie stadionu, a my w oparciu o województwo dołożymy starań, by ściągnąć nowych kibiców. Jestem gotów po każdym roku do rozliczeń, jeżeli projekt nie wypali osobiście poproszę Prezydenta, aby rozpoczął budowę obiektu przy Cichej" - powiedział Dariusz Smagorowicz.
Na sali obecni byli m.in. Mariusz Klimek, Waldemar Fornalik i radni rządzącego ugrupowania. "Ruch jest biedny, ale to marką która przyciąga zawodników. W ostatnich latach żaden inny klub na Śląsku nie reprezentował nas tyle razy na europejskiej arenie" - rozpoczął Fornalik. "Realia 4-ligowe, to cofnięcie się wstecz i strata tego co do tej pory wypracowaliśmy. Nie obiecam wam dziś mistrzowskiego tytułu, ale na pewno będzie nam łatwiej budować drużynę" - powiedział. Mariuszowi Klimkowi też średnio uśmiechała się degradacja licencyjna klubu. Tu nigdy nie było spokoju finansowego, teraz jawi się na to szansa.
Zgromadzeni radni pytali, jak mają głosować przeciw temu, co obiecali w wyborach i co mówić tym, którzy nie chcą, aby wspierać klub z publicznych środków. "Dziś tylko kibice zwolnią nas ze złożonej obietnicy. Wasze zdanie jest dla nas ważne. Dla was Ruch jest pasją, dla nas wartością tego miasta, na której nam zależy" - przebijało się z ich wypowiedzi.
Po zawarciu ugód kwota 18 mln zł powinna pozwolić na niemalże całkowitą redukcję zadłużenia. Warto, żeby nasi kibice wiedzieli, że długi są znacznie większe, bowiem stanowią aż 35 mln zł. Jeżeli się dziś od nich nie odetniemy, to będziemy to robić przez kolejne długie lata. Dziś odsetki wynoszą 7,5 mln zł rocznie i nadal rosną. Pośród tych czarnych chmur przebija się jednak słońce. Przy tylu licencyjnych obostrzeniach płynących także z UEFA, włodarze Ruchu nauczyli się ekonomicznego zarządzania klubem. Mamy kompetentny i tani sztab szkoleniowy, nie przepłacamy za zawodników. Nie będziemy generować kolejnych długów, a skrzydła - zdaniem działaczy - mają zostać rozwinięte na Stadionie Śląskim.
Na sali obecna była liczna reprezentacja kibiców, których znacie z trybun, ze stowarzyszenia, z naszej redakcji, czy kibicowskiego forum. Na początku rozmowy padały właściwie same pytania DLACZEGO? Moglibyśmy nimi "katować" zgromadzonych wręcz do samego rana. Chcemy nowego stadionu przy Cichej, ale nie skażemy klubu na czwartoligowy byt i niepewność. Nie zapiszemy się czarnymi zgłoskami w klubowej historii - to nasze słowa.
Na łamach serwisu pytaliśmy Was o wiele rzeczy, ale pytania typu licencja czy IV liga postanowiliśmy wszystkim oszczędzić. Sami wręcz nie dowierzaliśmy, że sprawy w tym kierunku i tak szybko będą się toczyć. Wybór przed jakim musieli stanąć nasi kibice, był niezwykle trudny i naprawdę nikomu nie życzymy takiej sytuacji...
Marco FC K-ce
[email protected]