- Nasi kibice potrafią przebić innych w Polsce, nawet pomimo zakazu - uważa defensor Niebieskich, Martin Konczkowski.
Zewsząd da się usłyszeć komplementy nad stylem gry Ruchu w rundzie wiosennej. Mecze chorzowian są gwarantem dobrej gry i wielkich emocji. W sześciu ostatnich spotkaniach Niebieskich padło aż 18 bramek. Ale wielkie widowiska niekoniecznie przekładają się na zdobycze punktowe. - Wydaje mi się, że także ostatni mecz z Lechem był dla kibiców świetnym widowiskiem - ocenia
Martin Konczkowski. - Padło dużo bramek, oba zespoły stwarzały wiele sytuacji. Nie udało się zapunktować, ale nasza gra wygląda całkiem nieźle. Jeśli poprawimy grę w obronie, powinno być już bardzo dobrze.
Rzeczywiście, defensywa wydaje się być w tej chwili największym mankamentem chorzowian. Wiosną tylko dwukrotnie zachowali czyste konto (z Zagłębiem Lubin i Górnikiem Zabrze), a w poprzednich trzech kolejkach dali się ukłuć aż osiem razy. Ale statystykę mocno zaburza mecz z Lechem, bo mimo wielce niekorzystnego rezultatu (1:3), Ruch, zwłaszcza w pierwszej połowie, sprawiał naprawdę dobre wrażenie. Grał wysoko, regulował tempo rywalizacji, a długimi fragmentami wręcz zamykał graczy "Kolejorza" na ich połowie. - Szczegółowa analiza tego spotkania czeka nas w środę, ale moim zdaniem pierwsza połowa była naprawdę udana. Gdyby sędzia uznał jedną z naszych bramek, spotkanie mogło potoczyć się inaczej - twierdzi Konczkowski. - Lech był pod naszą kontrolą, lecz jego zawodnikom udały się dwa "strzały życia". Takie rzeczy rzadko przytrafiają się na treningu, a co dopiero w meczu o stawkę - dodaje obrońca.
Niebiescy na trzy kolejki przed zakończeniem zasadniczej części rozgrywek, mają na koncie 37 punktów. Według wyliczeń statystyków serwisu 90minut.pl, dorobek 40 "oczek" zapewni miejsce w grupie mistrzowskiej na 93,4%. - Wiadomo, jak wygląda sytuacja w tabeli. Jest bardzo ciasno, chętnych do górnej ósemki wielu. Dlatego nie zamierzamy patrzeć na innych, tylko na siebie. Cel to wrócić z Wrocławia z trzema punktami, po to, by zamknąć temat walki o grupę mistrzowską - zaznacza "Konczi".
Podopieczni trenera Waldemara Fornalika zapewne będą mogli liczyć we Wrocławiu na głośne wsparcie. Ich kibice regularnie wizytują ligowe stadiony, pomimo... zakazu wyjazdowego, nałożonego przez Komisję Ligi jeszcze w listopadzie. - Należy im się za to ogromny szacunek - podkreśla Konczkowski. - Mimo zakazu płacą za bilety, jeżdżą po całej Polsce i to w ilościach, które często są nieosiągalne dla fanów innych zespołów, tych bez zakazów. To daje nam ogromne wsparcie. Chcemy się za to odwdzięczyć dobrą grą.
źródło: Niebiescy.pl