Antoni Piechniczek, który w przeszłości reprezentował barwy Legii Warszawa i Ruchu Chorzów, jest zbulwersowany po tym, co zobaczył w niedzielnym meczu tych drużyn.
- "Ruchowi starczyło inwencji na 20 minut..." - czytam relacje medialne. Może i racja, w końcu bramka dla Legii padła w 30 minucie. Ale wcześniej arbiter zezwalał na wszystkie faule gospodarzy! Pierwszą żółtą kartkę dał przy stanie 2:0 dla legionistów. A ich taktyka była prosta: odebrać młodym piłkarzom Ruchu ochotę do gry. Jeśli któryś z nich piłkę przyjął - dostawał w plecy. Jeśli ograł rywala - "kosa" po nogach. W pewnym momencie w faulach było bodaj 13:0 dla Legii - i żadnego sędziowskiego upomnienia! O to miałem niesamowity żal do arbitra. Do tego doszedł kardynalny błąd przy spalonym i niepodyktowany karny za faul na Mazku - uważa były selekcjoner reprezentacji Polski.
Zdaniem Piechniczka obrońca Legii Adam Hlousek powinien zostać wyrzucony z boiska po tym, jak uderzył Mazka łokciem w twarz. - Trochę się w piłkę grało; wiedziałem, jak się na boisku zachować i jak pewne zachowania odbierać. Gdyby na mnie trafiło, pewnie bym się pozbierał i tak długo gościa gonił, aż bym go "wyrąbał" - na czerwoną kartkę dla niego i dla mnie. Łobuz wyjątkowy! To nie było tylko nadstawienie łokcia, to był energiczny celowy ruch - zaznacza Antoni Piechniczek.
źródło: KatowickiSport.pl / Niebiescy.pl