Prezes Ruchu Dariusz Smagorowicz nie ma wątpliwości, że sędzia Paweł Gil wypaczył wynik niedzielnego spotkania Legii Warszawa z Niebieskimi.
Chorzowianie przegrali w Warszawie 0:2, ale przebiegł spotkania mógł być inny, gdyby arbiter nie ustrzegł się błędów. Sędziowie nie zauważyli, że przy pierwszym golu dla Legii Nemanja Nikolić był na ewidentnym spalonym i uznali, że padł prawidłowo. Nie zauważyli również, że tuż przed przerwą obrońca Adam Hlousek podczas pogoni za piłką znokautował łokciem w polu karnym Kamila Mazka. Czech powinien zostać wtedy ukarany czerwoną kartką, a niebieskim należał się rzut karny.
- Sędzia wypaczył wynik meczu. Nie uczynił tego rzecz jasna z intencją. Błędy wynikały z jego słabości. Możemy tylko gdybać co by się stało, gdyby arbiter nie popełnił tych błędów. Do chwili straty gola Legia przeważała, ale wiele z tego nie wynikało. Mało to było takich spotkań, gdy jeden zespół przeważał, a na koniec zostawał z niczym? A tak - pierwszy gol ze spalonego, a drugi gol - widmo. Strzelił go bowiem Hlousek, którego nie powinno być wtedy w ogóle na boisku. Powinien odpoczywać w szatni po czerwonej kartce, jaką miał zostać ukarany za faul na Mazku - podkreśla Dariusz Smagorowicz.
źródło:
Slask.Sport.pl