Od dwóch miesięcy drugim trenerem Omonii Nikozja, 20-krotnych mistrzów Cypru, jest
Krzysztof Warzycha. Legendarny piłkarz z radością przywitał na wyspie drużynę chorzowskiego Ruchu, której pomaga pomimo wielu codziennych obowiązków.
Zapraszamy do przeczytania wywiadu ze słynnym "Guciem", który w przerwie zimowej sezonu 1989/90 wyjechał z Chorzowa do greckiego Panathinaikosu Ateny.
W pierwszym dniu pobytu na Cyprze mieliśmy okazję porozmawiać z taksówkarzem, który okazał się zagorzałym fanem APOEL-u Nikozja. Choć kibicuje przeciwnej drużynie, to gdy wymieniliśmy pana nazwisko, od razu powiedział: "Wielki szacunek! Warzycha to fantastyczny piłkarz, świetny człowiek".
Krzysztof Warzycha: - To bardzo miłe, gdy słyszy się takie słowa od kibica przeciwnej drużyny. Omonia i APOEL, to jak Ruch i Górnik na Śląsku czy Panathinaikos i Olympiakos w Grecji. Tutaj na Cyprze ludzie żyją przede wszystkim piłką. Zdarza się, że jestem rozpoznawany na ulicy, ale nie ma takiej "Warzychamanii", jak to było w Grecji. Wtedy się jeszcze grało w piłkę, natomiast teraz jestem na drugim planie.
Omonia jest klubem, który się bardzo liczy w cypryjskiej ekstraklasie. Wiadomo, że APOEL w ostatnich latach robi furorę, bo dwa czy trzy razy dostali się do Ligi Mistrzów. Jeśli jednak chodzi o kibiców i historię, to wydaje mi się, że Omonia jest takim Panathinaikosem na Cyprze.
W jakich realiach funkcjonują kluby cypryjskie? Prywatny właściciel, sponsorzy, dofinansowanie ze spółek skarbu państwa?
- Tej struktury jeszcze do końca nie poznaliśmy, bo jesteśmy tutaj krótko, dopiero dwa miesiące. Z tego co się zorientowałem, to właścicielem Omonii jest jej prezes. Nie wiem, czym on się zajmuje. W klubie jest zarząd, a bardzo dużo pomagają również kibice. Była taka sytuacja, że fani chcieli, aby do klubu przyszedł zawodnik z niższej ligi. Finansowe wsparcie kibiców okazało się na tyle istotne, że ten piłkarz rzeczywiście przyszedł do Omonii.
Można powiedzieć, że w Omonii jest kryzys finansowy. To wzięło się z tego, że poprzedni zarząd był rozrzutny, były bardzo wysokie kontrakty i w pewnym momencie nie dało się już zawodnikom wszystkiego wypłacić. Teraz nowy zarząd musi spłacać te zobowiązania. Z tego co wiem, to obecnie kontrakt może wynosić maksymalnie 10 tysięcy euro miesięcznie.
W Omonii jest pan asystentem swojego przyjaciela, Vladana Milojevicia.
- Kiedyś przez trzy lata graliśmy razem w Panathinaikosie, później byliśmy razem na kursach trenerskich i robiliśmy dyplom PRO UEFA. Znamy się bardzo dobrze i to miało decydujący wpływ na to, że razem pracujemy.
Jest duża różnica między pracą w Grecji, a na Cyprze?
- Nie, bo Panathinaikos w Grecji i Omonia na Cyprze to kluby z wyższej półki. To legendarne kluby z wielką historią, więc wielkiej różnicy nie widzę.
Z Cypryjczykami komunikuje się pan w języku greckim?
- Po grecku można się dogadać, ale jak taki prawdziwy Cypryjczyk powie coś w miejscowej gwarze, to jest problem ze zrozumieniem. Tak samo mają ludzie z Polski, gdy Ślązak powie coś po naszemu. Ale generalnie nie mam tutaj problemu z porozumiewaniem się.
Nie zdążyłem jeszcze dobrze poznać Cypru, bo na początku oglądaliśmy przede wszystkim nagrania z meczów Omonii, a teraz przemieszczam się głównie między hotelem a ośrodkiem treningowym. Cypryjczycy nie różnią się za bardzo od Greków, no może są trochę spokojniejsi, mniej wybuchowi. Tutaj jest wszystko blisko, na wyspie mieszka tylko 800 tysięcy ludzi.
Praca w Omonii wiąże się z przeprowadzką na stałe na Cypr?
- Trener dogadał się w klubie, że jesteśmy tutaj do maja, czyli do końca rozgrywek. Później zapadnie decyzja, czy zostaniemy na dłużej. Wiadomo, że wszystko zależy od wyniku, jak to w piłce.
Jaki jest cel Omonii w obecnych rozgrywkach?
- W tej chwili mamy dziewięć punktów straty do lidera i jesteśmy ponadto w ćwierćfinale Pucharu Cypru. Chcemy zdobyć to trofeum, a także zająć przynajmniej trzecie miejsce, żeby się dostać do Ligi Europejskiej.
W przeszłości pracował pan już jako pierwszy trener, natomiast w Omonii jest pan asystentem szkoleniowca. Nie doskwiera to panu?
- Zdecydowałem się na to, bo bardzo dobrze znam Vladana. Gdyby chodziło o innego trenera, to pewnie nie byłbym zainteresowany.
Mimo wielu obowiązków znajduje pan czas, by pomagać na Cyprze drużynie Ruchu.
- Gdy Ruch przyjeżdżał do Grecji, to też zawsze chciałem dopomóc w niektórych sprawach. Kiedy przyjeżdża się do innego kraju, to warto mieć kogoś, kto zna teren.
Notował: Neo (Niebiescy.pl)