Patryk Lipski po raz pierwszy Nowy Rok witał poza granicami Polski. Był w Madrycie i Lizbonie. Obejrzał m.in. mecz Realu.
21-letni piłkarz Wigilię spędził jeszcze w rodzinnym gronie, lecz po świętach - wraz z dziewczyną - ruszył zrealizować jedno ze swoich marzeń. - Pierwszy raz Nowy Rok świętowałem za granicą. Pojechaliśmy na 5 dni do Madrytu i na 5 dni do Lizbony. 2016 rok witałem na głównym placu stolicy Hiszpanii, wraz z tłumem ludzi, no i oczywiście o północy zjadłem 12 winogron, które mają symbolizować szczęście - opowiada Lipski.
Przy okazji pobytu w Madrycie "Lipa" nie mógł sobie podarować piłkarskiego akcentu. Zwiedził Santiago Bernabeu oraz obejrzał mecz Realu. - Jestem kibicem tej drużyny, bardzo lubię też oglądać ligę hiszpańską. Nie będę ukrywał, że moim wielkim marzeniem byłoby móc kiedyś zagrać w Primera Division. Zanim zorganizowałem ten wyjazd, sprawdzałem, czy Real gra wtedy mecz. Tak się stało, więc pojawiłem się na spotkaniu z Realem Sociedad. Co prawda "Królewscy" nie grali źle, ale kibice nie szczędzili im krytyki. Oberwało się trenerowi Benitezowi, który został później zwolniony. Można powiedzieć, że przyjechałem go zwolnić - śmieje się pomocnik Ruchu, któremu jednak bardziej podobało się w Portugalii. - Widoki były jeszcze ładniejsze niż w Madrycie. No i pogoda - było kilka stopni więcej i świeciło słońce. Czułem się tam bardzo dobrze - opowiada.
źródło:
KatowickiSport.pl
fot. twitter.com/patryklipski10