Drużyna Termaliki Bruk-Betu Nieciecza odniosła pierwsze zwycięstwo na swoim nowym stadionie. "Słonie" pokonały w środę Jagiellonię Białystok 2:0 po bramce Jakuba Sołdeckiego z rzutu karnego oraz samobójczym trafieniu Igorsa Tarasovsa.
- Przeważaliśmy od początku. Jak zawsze stworzyliśmy sobie dużo sytuacji. Otworzyłem wynik, po karnym, do którego w sumie podbiegałem dwa razy. Nie słyszałem gwizdka arbitra. Gdy już prowadziliśmy 2:0, to za bardzo się cofnęliśmy. To starała się wykorzystać Jagiellonia. Bardzo się cieszymy, że w końcu wygraliśmy na stadionie w Niecieczy - powiedział strzelec pierwszej bramki.
Mecz obszernie skomentował na konferencji prasowej trener Piotr Mandrysz. - Do tego spotkania przystępowaliśmy z pewnym obawami. Goście bezdyskusyjnie wygrali swoje dwa ostatnie wyjazdowe spotkania, strzelając sześć bramek. Wiedzieliśmy czego można się spodziewać po Jagiellonii. Po odbiorze piłki w środkowej strefie próbowała wykorzystać szybkość swoich zawodników. Moi zawodnicy spisali się dobrze. Można powiedzieć, że kontrolowaliśmy mecz i mieliśmy swoje sytuacje - zaznaczył były szkoleniowiec Ruchu. - Wiedzieliśmy, że przeciwnik zaatakuje, bo przyjechał do nas wygrać. Szczęście do nas się uśmiechnęło, strzeliliśmy drugiego gola, może w kontrowersyjnych okolicznościach, ale gapiostwo obrońców Jagiellonii było straszne. W tej sytuacji Kędziora zachował się tak jak każdy zawodnik. Byliśmy lepszą drużyną, oddaliśmy więcej strzałów i cieszy nas ta wygrana - dodał.
- Co do drugiej bramki, to ktoś krzyczał żeby wybić futbolówkę. Zawodnicy Jagiellonii mieli czas na reakcję. Gdy podbiegałem do niej, to nie wiedziałem, czy została wybita. Pobiegłem z nią i strzeliłem gola. Wiem, że ktoś może mieć o to do mnie pretensje. Trener gości Michał Probierz po tym golu miał ochotę wyjść na murawie i wytłumaczyć mi to inaczej. Gdyby to Jagiellonia miała wybić piłkę, to z pewnością jego zachowanie byłoby inne - skomentował Wojciech Kędziora.
Skrót meczu można zobaczyć
tutaj.
źródło: Niebiescy.pl / Termalica