Mistrz Polski z 1960 roku
Eugeniusz Lerch specjalnie dla serwisu Niebiescy.pl ocenił grę zawodników Ruchu Chorzów i Korony Kielce. Podopieczni trenera Waldemara Fornalika wygrali 2:1 po bramkach Iwańskiego i Stępińskiego.
Lerch swój największy sukces odniósł w 1960 roku, gdy zdobył z Ruchem mistrzostwo Polski. Niebieskie barwy reprezentował do 1967 roku, a następnie przeniósł się do ROW-u Rybnik. W ekstraklasie strzelił łącznie 106 bramek, dzięki czemu znajduje się w prestiżowym "Klubie 100". W 1975 roku wyjechał do Australii, gdzie występował w Polonii Melbourne. Chorzowianin był także reprezentantem Polski oraz zagrał w meczu z brazylijskim FC Santos, w którym wystąpił również legendarny Pele. W 1994 roku Lerch był asystentem ówczesnego trenera Ruchu, Albina Wiry.
Noty piłkarzy (w skali od 1 do 10) wg Eugeniusza Lercha:
Ruch Chorzów
Matus Putnocky - 7
Martin Konczkowski - 8
Rafał Grodzicki - 6
Mateusz Cichocki - 5
Michał Koj - 5
Kamil Mazek - 6
Łukasz Surma - 6
Maciej Iwański - 7
Patryk Lipski - 8
Marek Zieńczuk (79') - 6
Mariusz Stępiński (84') - 7
Tomasz Podgórski (79') - 1
Michał Efir (84') - niesklas.
Korona Kielce
Zbigniew Małkowski - 6
Vladislavs Gabovs - 5
Radek Dejmek - 5
Maciej Wilusz - 5
Kamil Sylwestrzak - 6
Tomasz Zając (46') - 3
Rafał Grzelak (69') - 4
Vlastimir Jovanović - 5
Nabil Aankour (76') - 5
Bartłomiej Pawłowski - 6
Airam Cabrera - 5
Łukasz Sierpina (46') - 3
Marcin Cebula (69') - 1
Paweł Sobolewski (76') - 1
Piłkarz meczu wg Eugeniusza Lercha: Patryk Lipski
- Chciałbym wyróżnić dwóch zawodników: Patryka Lipskiego i Martina Konczkowskiego. Obaj wrócili do zespołu po przerwie i można ocenić, że zagrali na równi. Lipski kierował grą ofensywną Ruchu, organizował akcje zaczepne i asystował przy bramce swojego kolegi z młodzieżowej reprezentacji Mariusza Stępińskiego.
Konczkowski intuicyjnie i desperacko obronił dwa strzały zawodników Korony. Początek nie był dobry w jego wykonaniu, ale oceniamy cały mecz. Poza dobrą grą w defensywie włączał się także w akcje ofensywne i miał bardzo duży udział przy golu Macieja Iwańskiego.
Opinia o meczu:
- W wietrzny i chłodny wtorek Niebiescy rozpoczęli mecz z Koroną jakby byli zziębnięci. Nie potrafili stworzyć sobie klarownej akcji, a gdy już im się udało, to piłka mijała bramkę Małkowskiego. Zagrożenie pod bramką Korony ograniczyło się w zasadzie do aktywności Mazka i nieudanego strzału Surmy. Z czasem chorzowianie grali jednak coraz lepiej i w efekcie zdobyli gola do szatni. Konczkowski przeprowadził akcję prawą stroną, zagrał w pole karne, a tam znalazł się Maciej Iwański, który wykorzystał zamieszanie i pięknym strzałem pokonał bramkarza.
Drugą połowę Ruch znów zaczął kiepsko, bo już po dwóch, trzech minutach stracił bramkę na 1:1. Rozpaczliwa interwencja Cichockiego na nic się zdała i nieźle grający Pawłowski wepchnął piłkę do siatki. Ten incydent nie załamał Niebieskich i raz po raz atakowali oni bramkę Korony. W ofensywie aktywni byli Lipski, Stępiński, Konczkowski, Mazek czy Iwański. Jedna z akcji przyniosła ponowne prowadzenie. Po dośrodkowaniu młodzieżowego reprezentanta Lipskiego, jego kolega z kadry Stępiński zdobył gola głową. Udana jest ta para reprezentacyjna.
Korona ambitnie walczyła do samego końca, lecz dobrze grająca defensywa Ruchu nie pozwoliła jej na doprowadzenie do wyrównania. Niebiescy odnieśli zasłużone zwycięstwo i umocnili się w górnej ósemce. Trzy punkty zostały zdobyte w starciu z drużyną grającą dobrze na wyjazdach. Ruch nie dał sobie wydrzeć wygranej. To jego trzecie zwycięstwo w czterech meczach, co dobrze zwiastuje przed kolejnymi spotkaniami.
PS. Wierny kibic Niebieskich śp. Tomasz Tomczykiewicz bardzo by się ucieszył z tego zwycięstwa. Szkoda, że nie mógł już tego zobaczyć z trybuny głównej. Cześć jego pamięci.
źródło: Niebiescy.pl