Martin Konczkowski (obrońca Ruchu):
- Jestem bardzo zadowolony, że wróciłem do składu i to w zwycięskim meczu. Pokazaliśmy, że gramy u siebie i od początku zaatakowaliśmy. Wynik jest bardzo dobry. Dwukrotnie udało mi się zablokować strzały zawodników Korony. To były ułamki sekund. Rzuciłem się intuicyjnie, rywal mnie trafił i miałem naprawdę dużo szczęścia. Po naszych stratach wkradło się trochę nerwowości. Powinniśmy spokojniej rozgrywać, ale to nie jest ważne. Liczy się zwycięstwo, trzy punkty zostają w Chorzowie i czekamy na kolejny mecz.
Moja rehabilitacja minęła bardzo dobrze. Już w tamtym tygodniu trenowałem bardzo mocno i nie czułem żadnego bólu czy dyskomfortu. Byłem gotowy do dzisiejszego spotkania.
Kamil Mazek (pomocnik Ruchu):
- Myślę, że dominowaliśmy przez większość meczu. Straciliśmy bramkę na 1:1, ale szybko się podnieśliśmy, strzeliliśmy gola na 2:1, a chwilę wcześniej mieliśmy jeszcze jedną bardzo dobrą sytuację. Udało się dowieźć do końca dobry wynik i cieszymy się ze zwycięstwa. Wróciły dzisiaj do nas dwa ważne ogniwa. Martin Konczkowski i Patryk Lipski dali nam jakość i udało się zwyciężyć. Pniemy się coraz wyżej, dzięki tej wygranej jesteśmy coraz bliżej miejsca w ósemce.
Bartłomiej Pawłowski (pomocnik Korony):
- W drugiej połowie była regularna wymiana ciosów. Próbowaliśmy trochę bardziej kombinacyjnie, bo zespół z Chorzowa się cofnął. Obydwie drużyny miały swoje sytuacje, czy to po stałym fragmencie, czy rozegraniu kombinacyjnym. W tym spotkaniu Ruch okazał się skuteczniejszy, a przez to lepszy. Wydaje mi się, że nie mamy się czego wstydzić. Stworzyliśmy kilka klarownych okazji, ale zabrakło zimnej głowy i moglibyśmy spokojnie wywieźć stąd punkt.
Przy bramce piłka kilka razy została mi pod nogą i nie miałem z czego uderzyć. Nie wiem nawet, którym kontaktem ją pchnąłem w kierunku bramki. W końcu jednak wpadła i to się liczy. Wydaje mi się, że w tym momencie powinniśmy się cofnąć i odepchnąć Ruch po tym strzelonym golu. Trenerzy zawsze ostrzegają, żeby w trzech pierwszych minutach po bramce nie dać sobie strzelić. Nie ustrzegliśmy się tego i dość szybko straciliśmy.
Możemy być zadowoleni z naszej dyspozycji, zaangażowania i stworzonych sytuacji. Mieliśmy okazje, żeby ten mecz wyrównać.
źródło: Niebiescy.pl