Marcin Brosz (trener Korony):
- Grę mojego zespołu można rozdzielić na ofensywną i defensywą. W defensywie we wcześniejszych meczach potrafiliśmy wybronić takie sytuacje, po których Ruch zdobył dzisiaj bramki. Wrzutki z boku raczej były neutralizowane przez naszych obrońców. Inne akcje Ruchu były dla nas groźniejsze. Z tych groźniejszych potrafiliśmy wyjść obronną ręką, natomiast dwa razy nie udało się. Jeśli chodzi o ofensywę, to mieliśmy sytuacje w różnych sektorach boiska, ale brakowało ostatniego momentu. Nawet nie podania, bo one były dzisiaj bardzo dobre, ale włożenia piłki do siatki. Udało się tylko raz, a to było za mało, żeby wywieźć korzystny wynik z ulicy Cichej.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu):
- Mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że to był dla nas bardzo trudny mecz. Korona potwierdziła, że jej gra na wyjeździe wygląda bardzo dobrze. Są zespołem bardzo agresywnym, dobrze zorganizowanym. Wiedzieliśmy, że każdy błąd może nas kosztować utratę bramki. Prowadziliśmy 1:0 i mam pretensje o to, że zaraz po przerwie, gdzie była pełna mobilizacja i świadomość tego, czego możemy się spodziewać w drugiej połowie, straciliśmy bramkę na 1:1. Od razu odpowiedzieliśmy sytuacją Stępińskiego, której nie wykorzystał, ale po chwili zdobył bramkę głową. Później uratował nas dwa razy Martin Konczkowski swoimi niesamowitymi interwencjami. Tym bardziej jesteśmy zadowoleni, że postawiliśmy na niego, bo grał po przerwie spowodowanej kontuzją. Długo zastanawialiśmy się, czy to nie będzie zbyt ryzykowne. Po konsultacji z trenerami uznaliśmy, że może zagrać i to był bardzo dobry wybór. W końcówce znowu to my mogliśmy zdobyć bramkę, ale tak się nie stało. Mecz był bardzo emocjonujący i tym bardziej smakują te trzy punkty zdobyte z trudnym rywalem.
źródło: Niebiescy.pl