- Sport ma to do siebie, że trzeba brać pod uwagę różne scenariusze. Człowiek zawsze liczy na te optymistyczne i na to, że będziemy się spotykali i analizowali tylko strzelone bramki. Teraz zdarzyły nam się dwa mecze, w których nie punktowaliśmy. Cieszymy się, że one są tak szybko, w takim cyklu czterodniowym i za chwilę następuje kolejny mecz. To jest najszybsza forma rehabilitacji i zapomnienia tych porażek. Myślimy już o Chorzowie i o tym, co wymyśli trener Ruch - mówi szkoleniowiec Korony Kielce Marcin Brosz.
Zespół Korony rozpoczął rundę rewanżową od dwóch porażek. "Złocisto-krwiści" ulegli 0:1 Jagiellonii Białystok i 0:2 Zagłębiu Lubin. Niewykluczone zatem, że w ich składzie dojdzie jutro do rotacji. - Proszę pamiętać, że ja jestem z tymi chłopakami na co dzień. Mam taką przewagę nad dziennikarzami i kibicami, że widzę jak piłkarze reagują, jak się zachowują i moje wybory są z korzyścią dla Korony. Zdaję sobie sprawę, że na meczu jest 7 tysięcy ludzi i każdy ma swój skład. Bardzo dobrze, że każdy ma swój pomysł. Ta praca polega jednak na tym, że jest jeden, który bierze za to odpowiedzialność. Robimy wszystko, żeby Korona była silniejsza, ale nie zawsze nam się to udaje. Mecz czasami ma taki, a nie inny przebieg. Mogliśmy zdobyć bramkę, strzeliło nam Zagłębie, mecz się otworzył, znowu mieliśmy sytuację, a po chwili Janoszka wykorzystał podobną okazję. To jest najpiękniejsza rzecz w piłce. Dzisiaj nas to boli, bo to nie my wygrywamy, a Zagłębie - komentuje trener Korony.
- Musimy się podnieść z głową do góry. Chcemy pokazać w Chorzowie zdyscyplinowaną Koronę, grającą do przodu i prezentującą bardziej efektywny futbol - zaznacza Brosz.
źródło: Niebiescy.pl / Korona Kielce