Trener Waldemar Fornalik udzielił wywiadu dziennikowi "Sport", w którym dokonał między innymi podsumowania rundy jesiennej. Prezentujemy wybrane fragmenty rozmowy.
21 punktów, siódma pozycja w tabeli i tylko trzy punkty straty do miejsca dającego udział w europejskich pucharach - taki jest dorobek chorzowskiego Ruchu na półmetku rundy zasadniczej. Brzmi nieźle...
Waldemar Fornalik: - Patrząc na okoliczności w jakich pracujemy i pamiętając, że latem odeszli od nas piłkarze, którzy w poprzednich rozgrywkach stanowili o sile drużyny, na pewno trzeba pozytywnie spojrzeć na nasze miejsce i grę. Taki dorobek nas zadowala, lecz absolutnie nie powoduje rozluźnienia. Wręcz odwrotnie - musimy być jeszcze bardziej pazerni na zwycięstwa. Musimy też mieć świadomość, że tak pięknie cały czas nie będzie.
(...)
Tylko wtajemniczeni znali przed sezonem nazwiska Macieja Urbańczyka i Patryka Lipskiego, którzy wdarli się do podstawowego składu. Nie bał się pan ryzyka związanego z brakiem ogrania i ligowego doświadczenia?
- Ryzyko nieodłącznie towarzyszy sportowi, lecz pragnę zauważyć, że ci chłopcy nie wzięli się znikąd. Lipski, Urbańczyk, a także kontuzjowany Helik, byli przez nas od kilku sezonów przygotowywani do gry w ekstraklasie, czyli wzięcia na swoje barki odpowiedzialności. Młody jest też 22-letni Martin Konczkowski. Z kolei 21-letni Kamil Mazek, gdy przyszedł do nas, miał bardzo trudne początki. Sparingi mu nie wychodziły i - szczerze - niewiele wskazywało na to, że będzie grał w lidze.
(...)
Przed wami jeszcze sześć meczów w tym roku. Większość z bezpośrednimi konkurentami do gry w grupie mistrzowskiej.
- To będą bardzo ważne mecze. Mogą dobrze ustawić tych, którzy będą wygrywać. Kto na koniec roku odstanie od czołówki, może w przyszłym roku straconego dystansu nie nadrobić. Nie będzie czasu.
Patrząc na tabelę, nie ma pan odczucia, że stanęła na głowie? W jej dolnej strefie są mistrz Polski, grające jesienią w pucharach kluby z Białegostoku i Wrocławia, krezusi z Gdańska, czy silni finansowo beniaminkowie.
- To rzeczywiście wydaje się nieprawdopodobne. Przecież Lechia ma najwięcej kadrowiczów z wszystkich polskich drużyn, a Lech wciąż jest mistrzem Polski. Z drugiej strony, tabela jest tak spłaszczona, że dzisiaj jest taki skład grupy mistrzowskiej, a jutro może być zupełnie inny. Sześć tegorocznych kolejek może wiele wyjaśnić. Ale nie wykluczam, że sytuacja na koniec roku będzie jeszcze bardziej zagmatwana.
(...)
Wierzy pan, że Ruch jeszcze kiedyś zostanie mistrzem Polski?
- Szczerze? Trudno żebym jako trener nie marzył o tym upragnionym mistrzostwie w Chorzowie. Trzeba o tym głośno mówić, choć do spełnienia tego marzenia potrzeba spełnienia wielu czynników. Czy jednak ktoś się spodziewał, że w sezonie 2011/2012 zabraknie nam do tytułu tylko punktu? Warto o tym pamiętać.
Cały wywiad można przeczytać w dzisiejszym "Sporcie" oraz na stronie
KatowickiSport.pl