Martin Konczkowski (obrońca Ruchu):
- Wiadomo, że Wisła jest groźna w ofensywie, a my mieliśmy zagęścić środek, żeby rywale nie mogli grać kombinacyjnie. Zabrakło nam z przodu trochę jakości i utrzymania przy piłce. Był moment, gdy trochę więcej pograliśmy, ale to jest zdecydowanie za mało. Był to bardzo trudny mecz, ale myślę, że w defensywie wyglądaliśmy dobrze i nie straciliśmy bramki, co było jednym z głównych celów. Szkoda, że z przodu nic nie wpadło, ale przed nami kolejny mecz u siebie. Dzisiaj zbyt szybko pozbywaliśmy się piłki po odbiorze. Nie dochodziliśmy do kontr, a szkoda.
Mariusz Stępiński (napastnik Ruchu):
- Gdy piłka już dotarła do mnie, to ciężko było utrzymać ją na tyle długo, aż podejdą kolejni zawodnicy. Taka jest walka. Wiadomo, że Arek Głowacki zawsze gra na granicy faulu, a moim zdaniem nie zawsze jest to do końca czyste. Sędzia to jednak puszcza i trzeba grać. Wiedziałem, że z Arkiem nie można wejść w kontakt i trochę mój błąd, że nie próbowałem go bujać w jedną i drugą stronę. Chciałem iść z nim ciało w ciało, a w tym aspekcie nie mam z nim szans. On waży 100 kilogramów, a ja 78. Mogę go ograć tylko zwinnością i sprytem.
Czy jestem zadowolony po tym meczu? Gdybym strzelił bramkę i gdybyśmy wygrali, to byłbym bardziej zadowolony. Zawsze może być lepiej. Broniliśmy się dzisiaj, ale też wychodziliśmy z kontratakami i walczyliśmy o trzy punkty.
Mateusz Cichocki (obrońca Ruchu):
- Założyliśmy sobie za cel wygraną i do tego dążyliśmy na boisku. Wisła nie postawiła łatwych warunków i ten remis 0:0 powinien nas cieszyć, bo nie straciliśmy bramki i zapunktowaliśmy na terenie naprawdę groźnego rywala. Po takim spotkaniu to Wisła powinna się martwić, bo to ona dążyła do strzelenia bramki za wszelką cenę i jej się to nie udało. Nam nie udawało się utrzymywać przy piłce, ale to wynikało z tego, że graliśmy na terenie groźnego rywala. Wisła próbowała konstruować akcje, a my byliśmy przygotowani na kontry i liczyliśmy na naszych szybkich zawodników. Nie udało się dzisiaj, ale myślę, że za tydzień z Lechią potwierdzimy swój potencjał ofensywny i wygramy. Cieszy mnie natomiast, że dzisiaj nie straciliśmy bramki i oby w każdym meczu tak to wyglądało.
Maciej Iwański (pomocnik Ruchu):
- Za mną jest dużo pracy i cieszę się, że fizycznie zacząłem wyglądać tak, jak chciałem od początku. Na pewno brakuje mi jeszcze trochę zgrania i dlatego tych sytuacji ofensywnych nie jest tak dużo, ale powoli, powoli i powinno być coraz lepiej.
Maciej Sadlok (obrońca Wisły):
- Co mogę powiedzieć? Chyba gołym okiem było widać, że chcieliśmy zdobyć bramkę za wszelką cenę, ale Ruch mocno się cofnął i nie znaleźliśmy sposobu. Wiedzieliśmy, że rywale będą głęboko w defensywie, ale momentami wyglądało to dziwnie, bo nie stworzyli raczej żadnego zagrożenia. W porównaniu do poprzednich meczów dzisiaj mieliśmy mniej sytuacji. Nie będziemy się jednak dołować, bo to w niczym nie pomoże. Trzeba myśleć o kolejnym meczu i przywieźć punkty.
Paweł Brożek (napastnik Wisły):
- Jest jakiś problem i tak naprawdę nie wiem, jaka jest przyczyna. To kolejny mecz, w którym nie potrafimy strzelić bramki. Kontrolujemy przebieg meczu, stwarzamy sytuacje, a nie potrafimy zamienić ich na gole. Ruch przyjechał z myślą, żeby nie stracić tu bramki i to mu się udało. Ciężko było przebić się przez ten mur. Zabrakło nam kreatywności i pazerności. W każdym meczu nie będziemy grać tak, jak w Białymstoku (Wisła wygrała z Jagiellonią 4:1 - przyp. red.). Nie chcę się tłumaczyć, ale nasza murawa jest w kiepskim stanie. Boisko w Białymstoku, a nasze... Ciężko wymienić piłkę, ciężko ją sklepać i zagrać szybszą akcję.
Maciej Jankowski (pomocnik Wisły):
- Łatwiej się gra, kiedy przeciwnik troszeczkę się otwiera i próbuje prowadzić grę. Wtedy można wyjść z kontrą i łatwiej dojść do sytuacji strzeleckich.
W pierwszej połowie Łukasz Surma delikatnie mnie zahaczył, ale bardzo fajnie się zachował. Przeprosił, wybił piłkę - naprawdę bardzo fajnie zachowanie.
źródło: Niebiescy.pl