Kapitan zespołu Ruchu Rafał Grodzicki rozegrał w obecnym sezonie Ekstraklasy 12 spotkań i otrzymał w nich aż siedem żółtych oraz dwie czerwone kartki. W dwóch ostatnich spotkaniach rozegranych na Cichej "Grodek" nie dotrwał na boisku do ostatniego gwizdka sędziego.
- Zapewniam, że nie jestem brutalem. Wiadomo, poniosło mnie w piątek. Teraz może tego żałuję, ale na moim miejscu niewielu by wytrzymało, bo mało kto wie, że przy pierwszej żółtej kartce Jacek Kiełb zamiast po faulu mnie przeskoczyć, to specjalnie skoczył mi na nogę. To było chamskie zagranie z jego strony, jednak sędzia tego nie widział, no i obaj dostaliśmy po żółtym kartoniku. Kiełb po faulu, ja za niesportowe zachowanie - mówi Rafał Grodzicki.
Obrońca Ruchu drugą żółtą kartkę otrzymał zaledwie trzy minuty później. - To była normalna walka o pozycję w polu karnym, szkoda, że sędzia tak nie gwizdał w dwie strony. Wcześniej byłem bowiem dwa razy faulowany przez Piotra Celebana, a pan Szymon Marciniak na to nie zareagował. A przy drugiej żółtej kartce miałem pecha, że mój palec trafił w oko Celebana. Nie zrobiłem tego złośliwie, bo jak mówię, przepychaliśmy się walcząc o pozycję - komentuje 31-letni zawodnik.
- Trzy punkty były ze Śląskiem najważniejsze. Nie styl, nie jakość gry, ale zwycięstwo się liczyło. Uważam, że było jak najbardziej zasłużone - dodaje Grodzicki.
źródło: KatowickiSport.pl