Maciej Urbańczyk (pomocnik Ruchu):
- Nieudany tydzień i nie ma się co oszukiwać, ale myślę, że nie ma katastrofy. Trener to wszędzie powtarza i my też to wiemy, że zespół jest w przebudowie. Zaczęliśmy ten sezon nieźle, ale ta słabsza dyspozycja mogła przyjść. Graliśmy w tym tygodniu z czołowymi drużynami, a na koniec Cracovia, która chciała się przełamać i zasłużenie wygrała. Przygotowujemy się do następnego meczu, bo czas leci, a punkty musimy zbierać.
Musimy popracować, bo ciężko się gra, gdy przegrywamy już na początku. Trudno coś potem ugrać. Druga połowa była już lepsza w naszym wykonaniu i gdyby do przerwy zostało 1:0, to bylibyśmy bliżej tego remisu. Mimo wszystko uważam, że w drugiej połowie moglibyśmy zagrozić Cracovii.
Patryk Lipski (pomocnik Ruchu):
- W drugiej połowie stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, ale Cracovia potrafiła wybić piłkę w zamieszaniu. Musimy takie okazje wykorzystywać. Ta porażka nas boli, ale w drugiej połowie mieliśmy sytuacje i mam nadzieję, że w następnym meczu je wykorzystamy. Przyszła ostatnio słabsza dyspozycja, przeanalizujemy spotkanie z Cracovią, wyciągniemy wnioski i w piątek będzie już zwycięstwo z Pogonią.
Gdzie leży przyczyna? Po raz kolejny straciliśmy bramkę w pierwszych minutach spotkania, więc musimy zwrócić na to uwagę. Uważam, że koncentracja jest dobra. Nie wiem, czy wychodzimy jacyś przestraszeni na boisko, czy co się dzieje. Nie możemy w pierwszych minutach tracić bramki, bo później mecz inaczej się układa i musimy gonić wynik.
Marek Szyndrowski (obrońca Ruchu):
- Początek meczu znowu był zły. Nie wyszliśmy tak, jak powinniśmy. Nie wiem, skąd to się bierze, ale mobilizujemy się przed meczem, są jakieś założenia taktyczne, a wychodzimy jacyś rozkojarzeni. Te początki nam ostatnio nie wychodzą. Myśleliśmy, że dzisiaj się to zmieni, ale niestety wyszliśmy zbyt rozkojarzeni i straciliśmy bramkę. Później była druga, jeszcze gorsza bo do szatni na 2:0.
Jakiś pozytyw? Druga połowa, bo strzeliliśmy bramkę kontaktową na 2:1 i dążyliśmy do wyrównania. Gra wyglądała dużo lepiej, ale mamy zero punktów i wyjeżdżamy z porażką.
Grzegorz Sandomierski (bramkarz Cracovii):
- Czekałem tutaj bardzo długo, ale drużyna grała dobrze, zdobywała punkty i nikt nie oczekiwał zmiany w bramce. Ja po cichutku ciężko pracowałem i z treningu na trening aklimatyzowałem się w drużynie. Cieszę się, że dostałem szansę debiutu w Ekstraklasie w Cracovii. Jeszcze bardziej mnie cieszą trzy punkty, które wyszarpaliśmy. Było gorąco do samego końca, warunki były dosyć trudne, cały czas padał deszcz i drużyna naprawdę pokazała się z bardzo dobrej strony. Pokazaliśmy, że mamy charakter i nawet w takich okolicznościach możemy zdobywać punkty.
źródło: Niebiescy.pl